Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'albania' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Tablica ogłoszeń
    • Zasady serwisu i ważne informacje
    • Imprezy forumowe, zloty, akcje charytatywne, eventy
  • Podróże, te małe i duże
    • Relacje z podróży
    • Propozycje wyjazdów
    • Informacje dla podróżujących
    • Baza noclegowa
  • Motocyklowo
    • BMW
    • Honda
    • Kawasaki
    • KTM
    • Suzuki
    • Triumph
    • Yamaha
    • Inne
    • Nasze maszyny
    • Akcesoria i części
    • Zrób to sam
    • GPS'y
    • Przy kieliszku
  • Hyde Park
    • Powitalnia
    • Spotkajmy się, polatajmy
    • Off topic
    • Zbiorowe zamówienia
    • Kosz
  • Giełda
    • Motocykl z ogłoszenia - pomoc
    • Kupię
    • Sprzedam
    • Baza rzemieślników

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


WWW


Jabber


Skype


Imię


Miejscowość


Motocykl

Znaleziono 2 wyniki

  1. Plan na wyjazd w stronę Grecji przez Bułgarię musiałem trochę drążyć, bo moi szanowni współtowarzysze nie byli do niego przekonani. Na szczęście nie żałowali i wszystko przebiegło zgodnie z planem... No może nie wszystko, ale o tym później. Dzień 1 (25.05.2019) Około 7:15 spotykamy się z @WojtekB i @Dondi. Nastawiamy GPSy i w drogę. Dzień mocno tranzytowy, ale plan realizujemy w 100%. Dzień 2 Niestety przez wczorajsze kiełbaski musieliśmy opóźnić nasz wyjazd... Strasznie siadły nam na żołądku. Dondi chciał pierwszy raz w życiu przejechać Transfogaraską, ale i tym razem nie było Mu to dane - droga okazała się zamknięta. Z tego powodu musieliśmy troszkę kilometrów nadrobić by przedostać się na południe kraju. Przez góry przejechaliśmy drogą DN73 która w była całkiem kręta i bardzo malownicza. Spanie znaleźliśmy w miejscowości Stalpeni, gdzie gospodarz hojnie poił nas swoją Rakiją... Dzień 3 Dzisiejszego dnia w dalszym ciągu ciśniemy na południe. Im bliżej granicy tym okolica dookoła nas robiła się coraz biedniejsza. Opuszczone budynki, zdewastowane domy, samochody bez szyb. Dziwnie. Dunaj przekraczamy w miejscowości Nikopol. Pierwsze kilometry po bułgarskiej stronie były nudne i monotonne. Wszystko się zmieniło gdy z A2 odbiliśmy w drogę nr 37. W górach fragmentami wymieniali nawierzchnię, przez co kilkanaście kilometrów pokonaliśmy w iście ślimaczym tempie. Z tego powodu nocleg wypadł nam w niezwykle urokliwym miejscu - nad jeziorem Batak Reservoir. Mieliśmy domek z pięknym widokiem na jezioro. Dzień 4 Z wielkim bólem serca musieliśmy opuścić tak wspaniałe miejsce. Plan na dziś prosty - atakujemy Chalkidiki! Tsigov Chark zostawiamy za sobą i kierujemy się w góry na zachód. Wbijamy na drogę nr 84, która bardzo mi się spodobała. Po drodze Wujo zrobił zapas miodu i sera u przydrożnej Pani Grecja przywitała nas pustymi drogami i wymarłymi miasteczkami. Mieliśmy problem by znaleźć jakąś budę z żarciem... Ostatecznie zatrzymaliśmy się w jakieś przydrożnej knajpie, gdzie żarcie okazało się niezbyt świeże i strasznie drogie... Droga na "środkowy palec" przebiegała bezproblemowo. Trzeba było przestawić się na wyższą temperaturę i znacznie większą wilgotność powietrza. Spanie znaleźliśmy w miejscowości Sarti, która jest popularną wakacyjną destynacją naszych rodaków. Dzień 5 Sarti przypadło nam do gustu, może dlatego, że byliśmy przed sezonem? Plaża ładna, kameralne miasteczko, lokalsi wporzo. No nic, trzeba ruszać dalej. Mozolnie przemieszczaliśmy się w stronę zachodu. W tym momencie chciałbym prosić wszystkich o ostrożność w kontekście poruszania się po Grecji. W miastach i miasteczkach bardzo często zdarza się, że nawierzchnia, asfalt, jest bardzo wyślizgana. W słońcu świeci się jakby była mokra. Stojąc na światłach miałem kilka sytuacji, że but uślizgnął mi. Także UWAŻAJCIE. Najciekawszą częścią tego dnia była droga 36. Kręta, o ładnej nawierzchni i znikomym ruchu. Spanie znaleźliśmy przez Booking w miejscowości Konitsa. Dom znajdował się na górce, a z mieszkanka które mieliśmy rozpościerał się piękny widok na okolice. Dzień 6 Tego dnia odwiedziliśmy kilka fajnych miejsc. W pobliżu naszego noclegu był wąwóz Vikos, Papingo i rzeczka Voidomatis. Bardzo ładne miejsca. Następnie jadąc na północ, w stronę Macedonii zaliczyliśmy Park i Jezioro Prespa. W Macedoni, od południa Park Galiczica, gdzie musieliśmy zapłacić za zjazd - tak, zjazd - jakimś chłopkom co stali z bronią. Mi osobiście bardzo się spodobało to miejsce. Zielono, bez nadmiernego ruchu, a widok na jeziorko Ohrid petarda. Następnie skierowaliśmy się na północ w stronę Parku Mawrowo. Tam zastał nas idealny asfalt i mnóstwo zieleni. Spanie znaleźliśmy z pomocą lokalsów z knajpy. Dzień 7 ...Ten dzień zapamiętam do końca życia... W knajpce, gdzie lokalsi pomogli nam ogarnąć nocleg czekało na nas śniadanie. Pierwotnie planowaliśmy dojechać na Chorwację i wrócić do kraju zaliczając, oczywiście, drogę adriatycką. Albania - poprzednim razem gdy tam byłem pozytywnie mnie zaskoczyła (tu znajdziecie relację: Bałkany 2017 - Dondi, Masosz, WojtekB, Hermes ). Do pewnego momentu wszystko było ok. Jechaliśmy w następującej kolejności: Ja, Dondi, Wujo. Za miejscowością Bulqize, droga SH6 zapadła się, podwójnie. Najpierw jeden poprzeczny uskok w dół, potem drugi. Jak były w dół, to i musiały być w przeciwnym kierunku, go góry. No właśnie... Z prędkością około 80-90km/h wpadłem najpierw na jeden a potem na drugi uskok. Pierwszy raz byłem z motocyklem w powietrzu. Lądowanie oceniłbym na 5 x 20. Kamil Stoch mógłby mieć kompleksy Skrzywiłem przednią fele, która dodatkowo pękła przy wentylu - kapeć. Z tyłu skończyło się jedynie na skrzywionej feldze. Nie było żadnej gleby ani nic z tych rzeczy. Żadnych ofiar, prócz sprzętu. Powietrze w tylnym kole trzymało cała powrotną drogę. Dondiemu delikatnie skrzywiło przedniego Excela, ale poxilina zrobiła swoje. W pierwszej chwili Dondi wyskoczył przed szereg, że oglądał filmiki jak Chris Birch w terenie prostował skrzywione koło kamieniem. Wziął moją fele i zaczął klepał w nią kamieniem jakby chciał ogień wykrzesać, niestety, nie pomogło Przypięliśmy do Dondiego dzika moje koło i razem z Wujem pojechali szukać spawacza. Na szczęście znaleźli jakiegoś fachowca, który w osłonie argonu połatał fele. Niestety oponę założył na odwrót ale było dobrze. Plany musieliśmy zmienić. Z duszą na ramieniu dojechaliśmy do Babci w Buljaricy. Dzień 8 Poprzedni dzień mocno pokrzyżował nam plany. Przez noc uciekło mi powietrze w przednim kole, także każdego dnia rano szukaliśmy kompresora. Nie chcieliśmy ryzykować. Ciśniemy jak najdalej w stronę Polski. Po drodze złapał nas deszcz. Spanie znajdujemy w miejscowości Varaždinske Toplice, gdzie oglądnęliśmy finał Ligi Mistrzów. Dzień 9 Wracamy przez Węgry, Słowację i do Polski. Teraz troszkę analitycznie : spanie (na 3 osoby): dzień 1 - Rumunia 20E dzień 2 - Bułgaria - 48E (ze śniadaniem) dzień 3 - Bułgaria - 30E dzień 4 - Grecja - 50E dzień 5 - Grecja - 32E dzień 6 - Macedonia - 39E (ze śniadaniem) dzień 7 - Macedonia - 40E dzień 8 - Chorwacja - 40E Podsumowanie podróż trwała 9 dni wlałem 238 litrów paliwa cały wyjazd kosztował ~ 2000zł (opłaty drogowe 141zł, spanie 426zł, paliwo 1474zł) + żarcie przejechaliśmy 4897km Chciałbym serdecznie podziękować @Dondi i @WojtekB za wyśmienite towarzystwo i niezapomniane chwile!
  2. Dzień 1 (26.05.2017) Trasa +/- Tego dnia skończyłem pracować troszkę wcześniej niż zazwyczaj. Około 15 zapakowałem KTMa i wyruszyłem po Majka. Zakopianka była mocno zakorkowana (żadna nowość). O 17 zameldowałem się u Niego pod domem. Szybka akcja i już przekroczyliśmy granicę Polsko-Słowacką. Musieliśmy gonić czas. Wujek i Dondi już na nas czekali w Czarnogórze - wyjechali dwa dni wcześniej. Dzięki temu, że była końcówka wiosny dosyć długo mogliśmy jechać w promieniach słońca. Zatrzymywaliśmy się jedynie na tankowanie. Gdy robiło się już ciemno, byliśmy na Węgrzech. Minąwszy Budapeszt zatrzymaliśmy się na napotkanym MOPsie około północy. Rozłożyliśmy śpiwory, i pod chmurką położyliśmy się spać na kilka godzinek. Dzien 2 Trasa +/- Pobudka miała miejsce około 5 rano. Było bardzo rześko. Majkel powiedział, że mocno zmarzł. Ja miałem cieplejszy śpiwór i na nic nie mogłem narzekać. Przed nami długa droga. Wciągnęliśmy szybkie śniadanie i czym prędzej wyruszyliśmy w stronę południa. Kolejne kilometry mijały bez większych problemów. W Bośni zauważyłem, że kierowcy mrugali mi światłami. Początkowo nie wiedziałem o co chodzi, bo w KTM oświetlenie jest automatycznie - chodziło im o światła dzienne. Nie można na nich jeździć - mijania muszą się świecić. Im bliżej byliśmy Czarnogóry tym więcej wspomnień napływało mi przed oczy. To właśnie tam wybrałem się na moim pierwszym motocyklu, w pierwszą dalszą podróż z moją obecną Żoną. Było to 4 lata temu... Granicę z Czarnogóra przekroczyliśmy na drodze M18. Jest pięknie. Majkel "pieje" z zachwytu, a ja wiem, że najlepsze przed nami. Kanion Pivy robi jak zawsze niesamowite wrażenie. W Buliaricy meldujemy się około 19, i zaczynamy integracje! Dzień 3 Trasa +/- Plan na dziś jest prosty. Jedziemy na południe Albani, by z każdym dniem być coraz bliżej domu - będziemy zwiedzać od południa. Na granicy Czarnogórsko-Albańskiej był korek, na szczęście celnicy odprawili nas na "szlaku" dla pieszych. Wszystko poszło dosyć sprawnie. Albania przywitała nas swojskim klimatem. Na drogach bydło które czasem nawoziło asfalt swoimi fekaliami, wszędzie myjnie, co drugie mijane auto to Mercedes. Wszystko się potwierdziło co czytałem przed wyprawą. Kierujemy się w stronę miejscowości Ksamil. Po drodze spotykaliśmy dużo policji, która wyrywkowo zatrzymywała auta. Z drugiej strony nie zdziwiłbym się jakby to były wyrywkowe testy trzeźwości, bo Albańczycy jeżdżą jak jeżdżą W okolicy Tirany udało nam się wypatrzeć pierwszy bankomat, gdzie wypłaciliśmy Leki. Z ciekawostek wspomnę, jak wygląda autostrada w Albani. Standardowa, zwyczajna droga o dwóch pasach na której w pewnym momencie widnieje znak Autostrady. Autostrada jak to autostrada, pozwala na poruszanie się z wyższą prędkością niż na innych drogach, wszystko się zgadza. Zdarzyć się może, niespodziewane ograniczenie prędkości do 20km/h by 50 metrów za znakiem był fragment nawierzchni bez asfaltu, albo odkryta studzienka. Na porządku dziennym jest to, że ktoś może poboczem jechać pod prąd czy bądź prowadzić bydło. Najlepsze jest to, że przy autostradzie normalnie znajdują się domy, gdzie wyjazd z posesji jest włączeniem się do ruchu na autostradzie Dziki zachód... W Ksamilu meldujemy się około godziny 22. Szybko się rozpakowaliśmy i czym prędzej wskoczyliśmy do ciepłego morza. Dzień 4 Trasa +/- Poranek był ciężki. Około 9 wyruszyliśmy przed siebie. Przebijamy się na zachodnią część Albani, zahaczając o parki narodowe. Lał się na nas żar z nieba, wiec czym prędzej trzeba było uciekać w góry. Widoki zapierały dech w piersiach. Jeździliśmy tylko ON, ale gdzie nie spojrzeć kończy się asfalt i zaczyna się szuter. Nocujemy przy jeziorze Ohrid. Rybka, piwko i do spania. Tu wspomnę o warzywach w Albani. Są niesamowite. Pomidor czy ogórek zupełnie inaczej smakuje. KOSMOS!! Dzień 5 Trasa +/- Dzisiejszego dnia dojechać w okolice Teth. By nie pchać się wgłąb Albani do Tirany, część drogi pokonujemy przez Macedonię. Już po paru kilometrach bardzo mi się tam spodobało. Jechaliśmy wzdłuż rzeczki Czarny Drin. Pięknie, zielono, kolorowo. Swoją drogą bardzo lubię jeździć drogą przy której wije się jakaś rzeka. Kilometry mijały jak szalone. Mały ruch, piękne widoki, drogi kręte, pogoda sprzyja - cóż więcej chcieć. Wujo poprowadził nas do miejscowości Tropoje. Niby wpisane na listę UNESCO. Ale chyba to nie ta miejscowość. Psy dupą szczekają Zawracamy i jedziemy w kierunku miejscowości Valbone. Powiem tak, odcinek od Bajam Curri do Valbone był kwintesencją tego wyjazdu. GENIUSZ!! Każdemu polecam i gorąco rekomenduję skierować się do tej miejscowości! PS Tego dnia Majkel miał urodziny. Było ciężko Dzień 6 Trasa +/- Ten dzień nie zapowiadał się dobrze. Z ciężkimi głowami, zmęczeni jak po przebiegnięciu maratonu, wyruszamy w kierunku Teth. Dojeżdżamy do Fierza Ferry Terminal, gdzie okazuje się, że prom wypływa dopiero za 2 godziny. Postanawiamy jechać dalej, przed siebie - czego osobiście BARDZO ŻAŁUJĘ, że nie popłynęliśmy promem, ale jest to powód dla którego wrócę ponownie do Albani :P. W górach okazuje się, że KTM Dondiego nie potrzebuje paliwa by silnik pracował, bo ostatnie 40km do najbliższej stacji benzynowej przejechał z ZEROWYM zasięgiem na wyświetlaczu Sytuacja była dosyć nerwowa, bo każdemu z nas kończyła się waha! Jadąc SH21 bardzo się zaskoczyłem stanem drogi - spodziewałem się dziurawo asfaltu, a tu funkiel nówka nawierzchnia, z barierkami... XXI wiek! Jedynie bardzo dużo było busów na drodze, które woziły turystów w te w z powrotem. Wracając z Teth, jedziemy drogą SH20 - geniusz! Piękne widoki, nawierzchnia gładziutka, ruch znikomy. Zaraz po Valbome NR 2 jak dla mnie! Zatrzymujemy się w miejscowości Tamare, gdzie w okolicy gór spędzamy noc. Dzień 7 Trasa +/- Plan na dziś, to dostać się do miejscowości Živogošće na Chorwacji - dlaczego tam? Moi rodzice, 2 tygodnie później, ze znajomymi jechali tam na wakacje. Generalnie droga mijała bez większych problemów. Obowiązkowo zahaczyliśmy o Durmitor, w Bośni i Hercegowinie jeździliśmy drogami trzycyfrowymi, co było fajną odskocznią od krajowych zatłoczonych szlaków. Na miejsce dojeżdżamy około godziny 22. Udało się zakwaterować w miejscu, gdzie rodzice mieli rezerwacje! Szybko się rozpakowaliśmy i czym prędzej pognaliśmy do Adriatyku! Dzień 8 Trasa +/- Z rana idziemy jeszcze się zanurzyć w Adriatyku. Wyruszamy w kierunku północy. Chcemy jak najdalej zajechać. Jedziemy głównymi drogami, by za Zadarem odbić w stronę magistrali Adriatyckiej. Pierwszy raz nią jechałem, a urzekła mnie strasznie. Tego dnia, co drugim mijanym motocyklem była nowa Multistrada Nacieszyliśmy oczy do końca życia tą włoszczyzną. Wracając do drogi Adriatyckiej, dla mnie NR 3 WYJAZDU! A wielką chęcią bym ją przejechał w odwrotnym kierunku - tym razem z północy na południe. Opisując ją jednym słowem - POEZJA! Zatrzymujemy się na campingu niedaleko miejscowości Sibinj Krmpotski. Dzień 9 Trasa +/- Wyruszamy z Campingu w miarę wcześnie. Dzisiejszego dnia chcemy pośmigać w okolicy Triglavskiego parku narodowego. Pogoda początkowo była dobra, lecz im bliżej Kranjskiej Gory tym stawało się coraz mniej przyjemnie. Ostatecznie rozpadało się na dobre... Plan był, by dostać się do Austrii drogą 206 i 201, lecz pierwsza z nich była zamknięta i musieliśmy zaliczyć objazd przez Włochy. Jako, że tego dnia był finał ligi mistrzów, za wszelką cenę chcieliśmy go oglądnąć. Po wielu telefonach udało się znaleźć miejsce w Landgasthofie. Tam też spędziliśmy miły wieczór. Dzień 10 Trasa +/- Powrót do domu. Nic szczególnego. Smutek i żal, że wyjazd tak szybko minął... Podsumowanie w liczbach: wyprawa trwała 10 dni wypaliłem 248,103 litrów paliwa na paliwo wydałem 1263,29zł przejechałem 4779,8km koszt całej wyprawy nie przekroczył 2000zł Dzięki za super wyjazd chopy!! PS Swoje spostrzeżenia na temat Albanii spisałem tu: http://allriders.pl/forum/topic/536-albania/?do=findComment&comment=6703
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.