Skocz do zawartości

Test


Kristos1971

Rekomendowane odpowiedzi

31.07.2011.

kristos2.jpg

 

 

 

 

Test.

 

Otwieram oko, na zegarze 5.30.

Leniwie wstaję i podchodzę do okna...

Jakiś niepokój mnie budzi już któryś dzień z kolei.

Za oknem brzask poranku czerwienią rozpala okna

sąsiedniego budynku. Niebo nie skażone żadną chmurką.

Drzewa stoją w bezruchu nie niepokojone nawet najdrobniejszym

muśnięciem wiatru. Temperatura -6°C. Jem powoli śniadanie,

a w głowie rysuje mi się plan...

 

- Tak, dziś jest idealna pogoda na test.

Parę dni poświęciłem na przystosowanie motocykla do dalszych wycieczek i teraz należałoby sprawdzić, czy poszedłem w dobrym kierunku.

O 7.00 cały rytuał z „procedurą startową” jest zakończony i mogę ruszać. Założenie jest proste – dojechać do Pławniowic dotykając jak najmniej asfaltu.

Niby proste...

Parę dni zajęło mi studiowanie różnych map i układanie planu podróży, ale i tak wiem, że nie będzie tak kolorowo. Pierwsza zasadzka czeka mnie już 1 km od domu. Według mapy jest droga, ja jednak już wiem, że jest ona przecięta rowem i tylko dzięki ujemnej temperaturze udaje mi się go przekroczyć. Po trzech godzinach ocieram do pierwszego punktu mojej wycieczki.

1.jpg

2.jpg

 

Jedząc drugie śniadanie robię szybki bilans:

 

przejechałem 150 km w trzy godziny, a więc średnia 50km na godzinę.

 

Jestem zadowolony, biorąc pod uwagę ciężar bagażu i trudność trasy – nie jest źle.

Dlaczego 150km, jeśli GPS pokazuje 110km?

Jazda polnymi drogami i leśnymi duktami ma swoje prawa. Na dystans też składa się moje lenistwo. Dwa razy zabłądziłem i nie chciało mi się wyciągnąć „pomocy”.

3.jpg

 

Wiecie jak to jest....

„Dam se rade...”

No, ale dwa razy „se nie dałem”, czego wynikiem były dodatkowe kilometry. Posilony ruszam dalej. Po drodze na chwilę przystaję, obserwując „cichych wariatów” - jak mawia mój kolega.

4.jpg

 

Nawet przez chwilę mam ochotę pośmigać po lodzie, ale przypominam sobie dowcip z „Psów”:

 

Dmucha facet utopionego przed chwilą narciarza wodnego i po kilku minutach bezowocnych wysiłków dostrzega, że ten „poszkodowany” ma na nogach łyżwy...

 

Jakoś mi przechodzi. Ruszam dalej.

Pławniowice.

5.jpg

Jestem pod wielkim wrażeniem. Przelatując nieopodal autostradą, widuję wieżę zegarową i spodziewałem się pałacu, ale to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie tylko pałac, ale i okoliczne budynki są przepiękne. Na każdym kroku spotykamy jakieś ciekawe detale.

7.jpg

6.jpg

Czas jednak goni nieubłaganie. Jadę dalej, jednak na pewno następnym razem przyjadę tu na dłużej.

Góra św. Anny

8.jpg

 

Widoki fantastyczne, ale napięty harmonogram zmusza do dalszej podróży.

Pałac na sprzedaż.

9.jpg

 

To jest ciekawe zjawisko...

Nie zniszczyła go wojna...

Nie zniszczył go upływ czasu...

Nie dała mu rady komuna...

Jednak jeśli pójdzie tak dalej, zgładzi go „twarda ręka kapitalizmu”.

Przyszło nam żyć w ciekawych czasach...

Nie potrzebujemy już ciekawej architektury, pomników i muzeów...

Znaczy się potrzebujemy!

Jeśli tylko arkusz kalkulacyjny wykaże dodatni bilans i jako taki godziwy zysk – to oczywiście!

Potrzebujemy!

A jeśli nie...

„Nie ma zysku,

to ci się nie opłaca...”

No cóż...

Takie czasy...

Ale i tak przykro...

Z ciekawostek dodam, że właścicielem tego obiektu był właściciel zamku w Mosznej (o tym wszędzie można przeczytać) i tu była siedziba dyrekcji kopalni w Katowicach. Jak powiedział mi człowiek opiekujący się tym obiektem, to właśnie Hubert Gustaw von Tiele-Winckler „zbudował Katowice”. Przebiegająca obok linia kolejowa była także jego dziełem i służyła do szybkiego skomunikowania Mosznej i dyrekcji kopalni – właśnie z Katowicami. (i tyle ciekawostek)

Ruszamy dalej.

10.jpg

 

I nagle, nie wiadomo kiedy stała się 15.00, a ja z dystansu 80 km - dzięki wspaniałym umiejętnością nawigacyjnym - robię kolejne 150 km. Do domu nie daleko (70 km), ale i tak udaje mi się zrobić ponad 100. Przelatują, jak zwykle, nie zatrzymując się przez Korfantów...

Jeszcze tylko krótki Przystanek w Niemodlinie.

12.jpg

13.jpg

 

 

2 km od domu, słońce żegna się ze mną i patrząc na niebo wiem, że już jutro nie będzie tak pięknie.

11.jpg

Następnego dnia rano, budzi mnie deszcz.

Jak to dobrze, że wczoraj pojechałem – myślę sobie.

Warto czasem zrobić test.

Ale to tylko moje zdanie...

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Hubert_von_Tiele-Winckler

http://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%82ac_w_Mosznej

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_%C5%9Bw._Jana_Chrzciciela_w_Poniszowicach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.