Kristos1971 Napisano 9 Czerwca 2014 Zgłoszenie Share Napisano 9 Czerwca 2014 19.05.2012. http://www.breinride.home.pl/moto/images/artyk/kristos11/SAM_1373.jpg[/img] Lubimy zaznaczać i podkreślać upływ czasu. W naszym kalendarzu jest pełno ważnych dat, a to rocznica, a to inna ważna tradycja… Do jednej z tych grup należy obchodzenie urodzin. Dwudzieste, trzydzieste, czterdzieste i.t.d… Ważna sprawa, bo przecież jakiś okres czasu minął, więc warto by było go jakoś zamknąć, podsumować. W moim przypadku było podobnie. Grudzień – siedzę w garażu i obserwuję sąsiada, który już drugi tydzień przygotowuje się do urodzin. Co prawda jego święto nadejdzie dopiero w marcu, ale postanowił już się rozgrzewać. - Przecież czterdzieste urodziny ma się tylko raz w życiu! – często podkreśla. Codziennie flaszka i kilkanaście piw. Głośne toasty na cześć gospodarza: - Żeby te kolejne czterdzieści było jeszcze lepsze! – mamroczą zaproszeni goście. I tak dzień po dniu. Niepostrzeżenie nastaje marzec. Dla mnie i dla sąsiada to ważny termin. Coraz bliżej tej „magicznej daty”. Po sąsiedzku impreza prawie wcale się nie kończy. A mnie właśnie udało się zakończyć testy i modyfikacje mojego motocykla. Pewnego czwartkowego popołudnia wyprowadzam przed garaż zapakowany i przygotowany do podróży motor. Zdziwiony sąsiad podchodzi, zostawiając gości i kiełbasę na grillu z pytaniem: - A ty się gdzie wybierasz? - Do Maroka… - odpowiadam - W mordę, jakbym miał kasę też bym pojechał…- mamrocze sąsiad. - A ile to twoje „świętowanie” do tej pory cię kosztowało? – pytam. Zastanawia się chwilę, w myślach robiąc rachunki: - No, jakieś sześć tysi, ale sam rozumiesz… Nie da się inaczej… Nie rozumiejąc zerwałem z tradycją. Ile ja wydałem? 2.500,00 PLN za dwa tygodnie pobytu i 4.500 tysiąca kilometrów przejechanych po miejscach o jakich kiedyś marzyłem. Czy było warto? Sami oceńcie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hermes Napisano 10 Czerwca 2014 Zgłoszenie Share Napisano 10 Czerwca 2014 Piękna wyprawa! Liczę, że będzie mi dane zwiedzić czarny kontynent. Mam jedno pytanie, jak udało Ci się zmieścić w 2.5kzł! Brzmi to wręcz nieprawdopodobnie. Jechałeś całą podróż na kołach? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kristos1971 Napisano 11 Czerwca 2014 Autor Zgłoszenie Share Napisano 11 Czerwca 2014 Dojazd to odrębna kwestia- dotarłem tam w kabinie busa, z motocyklem na lawecie. Koszt 2500zł. to sumarycznie wydatki ,,na miejscu'', czyli paliwo, jedzenie spanie. Wynika to z wrodzonej oszczędności. Jak znajdę więcej czasu wkleję relacje wycieczki do Rumunii, na którą wydałem 900zł., oraz z Włoch do Albanii, za 1200zł. Na marginesie dodam, że planuję razem ze znajomym w okresie od jesieni do wiosny wyjazd do Afryki i jeśli będziesz chętny to jakoś to zepniemy, by finansowo się nie pogrążyć. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hermes Napisano 11 Czerwca 2014 Zgłoszenie Share Napisano 11 Czerwca 2014 Myślałem że dojazd tez jest w tych 2.5kzł - tak super wynik! Jaki azymut obieracie podczas wyprawy. Trasę macie już zaplanowaną? Dzięki za propozycję! Niestety nie mogę sobie (jeszcze) pozwolić na paromiesięczne wyjazdy... Mimo wszystko będę Wam kibicował i z niecierpliwością czekam na relacje z wyjazdu!! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ertek Napisano 11 Czerwca 2014 Zgłoszenie Share Napisano 11 Czerwca 2014 Zazdroszczę i marzę o takiej wyprawie. Może za rok, dwa...? Powodzenia w następnej. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kristos1971 Napisano 12 Czerwca 2014 Autor Zgłoszenie Share Napisano 12 Czerwca 2014 Azymut??? Rano wstajemy i kto pierwszy ruszy ten wyznacza kierunek ;) Po prostu jedziemy na zasadzie- gdzie oczy poniosą. Planowane trasy to mają pociągi i autobusy, jakoś to nie pasuje do luzu urlopowego. Nie nastawiamy się na zwiedzanie spektakularnych atrakcji turystycznych, które już wszyscy widzieli i których fotki są wklejane wszędzie. Nam raczej chodzi o to by sobie pojeździć po ciekawym terenie. Co prawda zawsze mamy kilka punktów, które chcemy zobaczyć (w Albanii- Alpy albańskie i bazę łodzi podwodnych), ale jeśli droga poprowadzi inaczej... ,, Niestety nie mogę sobie (jeszcze) pozwolić na paromiesięczne wyjazdy...'' My też. Staramy się zamknąć w dwóch tygodniach. Maroko zajęło mi 18 dni razem z dojazdem i powrotem( dwa dni tam i dwa dni z powrotem). Na miejscu kręciłem się 14 dni. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
PanCatmood Napisano 30 Czerwca 2014 Zgłoszenie Share Napisano 30 Czerwca 2014 Kristos, my też planujemy na jesieni (bardziej listopad) jeszcze jeden wypad do Afryki. Może jakoś to połączymy? Bardziej myślę o zmniejszeniu kosztu samego transportu, bo nie chcę narażać Was na moje specyficzne towarzystwo :) Daj znać! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kristos1971 Napisano 1 Lipca 2014 Autor Zgłoszenie Share Napisano 1 Lipca 2014 Odezwij się do mnie na 690 044 1dwa9, to zastanowimy się głębiej nad tematem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Artur Napisano 23 Lipca 2014 Zgłoszenie Share Napisano 23 Lipca 2014 Cholerka, patrzę na foty i miałem nadzieję, że taka kwota, to tanie loty + wypożyczenie motocykla na miejscu, tylko marka motocykla jakoś mi nie podchodziła jak na kraj afrykański :-/ Jakby przypadkiem ktoś miał namiar na tanią wypożyczalnię, to bym prosił. Póki co zostaje targanie motocykla busem. Dwa tygodnie na miejscu to myślę takie minimum, żeby nie czuć zbytniego niedosytu - trochę musi go zostać na kolejne zwiedzanie ;-) Dla tych, co się boją kosztów, ja na ostatnie Maroko wydałem 3800zł bez 5zł. Liczone skrupulatnie grosz do grosza, spisywane na kartce. W kwocie wysyłka motocykla do Fez (1950zł), na miejscu hotel x 3 (w tym 2 razy drogi, 50Eur/pok. 3-os), żarło, loty w dwie strony, taksówki z/do lotniska, lekarstwa kupione tylko i wyłącznie na wyprawę, imprezy na lotniskach (były przesiadki), skok do Rzymu nocą, prezenty dla żony, ogółem wszystko co tylko związane z wyjazdem, bez przygotowania motocykla. Ale było tylko 8 dni jazdy i tylko nieco ponad 2000km, bo śnieg w górach i zlodowaciałe drogi wycięły nam ok 1.5 dnia sprawnej jazdy :huh: Mam jedno pytanie' date=' jak udało Ci się zmieścić w 2.5kzł! Brzmi to wręcz nieprawdopodobnie. Jechałeś całą podróż na kołach? [/quote'] Sam dojazd na kołach do Maroka i z powrotem przekroczyłby tą kwotę. Dlatego jedyna tania opcja to wspólny transport. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KJU Napisano 25 Lipca 2014 Zgłoszenie Share Napisano 25 Lipca 2014 Kristos, Wielki Szacunek dla Ciebie,że realizujesz swoje marzenia. Mając trampka, pojechałeś na Jawie do Maroka? Musisz być pozytywnie zakręconym człowiekiem, Już Cię lubię. Jeśli chodzi o koszty podróży, to rzeczywiście bijesz wszytkich na głowę (możesz się równać z niejakim "youopem" na XT, tak tym z Czeskiego Cieszyna, który był w Mongolii. Pozdrawiam Ps. Szkoda że nie ma Cię na żadnym zdjęciu, czasem warto robić takie ujęcia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
PanCatmood Napisano 26 Lipca 2014 Zgłoszenie Share Napisano 26 Lipca 2014 Kristos, niestety nie dam rady w tym roku ogarnąć kolejnego wyjazdu.. Za tydzień Kirgizja i Tadżykistan.. Innym razem się odezwę, bo zachodnia Afryka to mój ulubiony rejon na wycieczki :) Sent from my iPhone using Tapatalk Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kristos1971 Napisano 16 Września 2014 Autor Zgłoszenie Share Napisano 16 Września 2014 Kochany pamiętniczku. Szum wiatru był kojący. Stałem spoglądając przed siebie na czerwone skały, oczyma wyobraźni starając się zobaczyć jak wiatr rzeźbił w nich te wspaniałe kształty. Szum wiatru… Niezmącony żadnym innym dźwiękiem śpiew wiatru przenikający przestrzeń. Penie od milionów lat brzmiał tu tak samo. Niebo po horyzont… Góry po horyzont… Obie te przestrzenie jednoczyły się gdzieś bardzo daleko. Mógłbym trwać tak tu na wieki. Jedno z moich marzeń się spełniło. Prastare góry Atlas. Mityczna kraina do której zawsze chciałem dotrzeć i w niej pozostać. Pozostać? Niewiele brakuje, a spełni się moje marzenie całkowicie i boleśnie. Z kontemplacji wyrywa mnie świadomość, że nie bardzo wiem gdzie jestem, z paliwem jest kiepsko, zaraz zapadnie noc, a ja nie mam świateł. Niespiesznie ruszam w górę w kierunku kolejnej przełęczy. Po lewej obserwuję potężny żleb wycięty w skale. Jaka potężna siła mogła tego dokonać? Znam odpowiedź, jest oczywista – woda. Wrażenie jest niesamowite. Kiedyś na tej pustyni musiały z ogromną i niszczycielską siłą płynąć potoki. Kątem oka dostrzegam sylwetkę. Człowiek z walizką. Na takim odludziu robi to dość dziwne wrażenie. Na co czeka? Okolica nie wygląda na taką do której zapuszczają się jakiekolwiek pojazdy. Wygląda to raczej na ścieżkę dla mułów lub pieszych. On na pewno wie! Zatrzymuję się próbując nawiązać kontakt. Mężczyzna jest średniego wzrostu, w wieku zbliżonym do mojego, może trochę młodszy. Uśmiecha się przyjaźnie. Próba kontaktu werbalnego niewiele przynosi. On nie zna żadnego z wymienionych przeze mnie języków, ja zaś francuskiego, którym on próbuje komunikacji ze mną. Podejrzewam, że zna go w podobnym stopniu jak ja, ale te czterdzieści słów, którymi włada, to inne niż opanowane przeze mnie. Jedno co obaj rozumiemy to słowo: „HOTEL” - Hotel, no problem. – odpowiada i daje do zrozumienia, że wskaże mi drogę. Z jego gestykulacji wnoszę, że ma to zrobić z tylnego siedzenia mojego motocykla. Cóż, nie mam innego wyjścia. Przekładam plecak z tyłu na zbiornik, robiąc miejsce, przewodnik siada i ruszamy. Słońce już zaszło za postrzępionymi szczytami, a jego ostatnie promienie odbite od pokrywających je czap śniegu, coraz słabiej rozświetla otoczenie. Mój pasażer, pomimo mroku, ani razu nie gubi drogi. W coraz słabszym świetle obserwuję niesamowite kształty łańcuchów otaczających mnie gór. W pewnym momencie przewodnik daje znak, abyśmy się zatrzymali. W mroku przed nami dostrzegam majaczącą sylwetkę jakiegoś małego zabudowania. Podjeżdżam bliżej i gaszę silnik. Przed drzwiami domostwa stoi kobieta wraz z trójką dzieci. - Hotel? – pytam zaniepokojony. Mój przewodnik zsiada z motoru i w szczerym uśmiechu zaprasza mnie do środka. - Hotel, no problem. – powtarza. Jestem trochę zdezorientowany, ale widząc jak wita się ze stojącymi przed drzwiami, już wiem, że zaprasza mnie do swojego domu. Nie bardzo wiem jak się zachować. Nie czuję się zbyt pewnie. Rozglądam się dookoła dzięki światłu księżyca, który wyziera zza szczytów gór i zapoznaję się z sytuacją. Jesteśmy na zboczu jakiejś góry, na którym jest chyba tylko ten budynek łączący w sobie wszystkie funkcje, jakie potrzebne są do życia rodzinie. - City? – pytam nieśmiało. - One day zu Fus. – odpowiada kobieta. Nie jest źle. Okazuje się, że zna troszkę angielskiego, przeplatając go z pewną liczbą znanych sobie wyrazów niemieckich, których akurat chyba nie zna w angielskim. Brzmi to dość komicznie, ale przełamuje lody. Odzyskuję śmiałość i przekraczam próg. Na stole widać przygotowaną kolację, która już na nas czeka. Jestem głodny i szybko zapominam o wszelkich obawach, jakie mnie przed chwilą nurtowały. W narożniku pomieszczenia, gdzie spożywam kolację jest palenisko, coś na kształt kominka, pełniącego funkcję przygotowania pokarmu, jak również ogrzewania. Noce są tu zimne. Gospodarz dorzuca do ognia nowego paliwa, którego zapach roznosi się po pomieszczeniu, czyniąc atmosferę jeszcze bardziej przyjemną i luźną. Dzięki żonie gospodarza udaje nam się coraz lepiej konwersacja. Są bardzo ciekawi, skąd się tutaj wziąłem. Mnie natomiast nurtuje ich historia. Opowiadamy swoje dzieje, na przemian zadając pytania drugiej stronie. Śmiechu przy tym co niemiara. Większość zagadek językowych rozwiązujemy dzięki rozmówkom polsko – arabskim, które wziąłem ze sobą, jak mi się na początku wydawało, niepotrzebnie, a dzięki którym teraz możemy spokojnie „porozmawiać”. Gospodarz ma na imię Hasan i twierdzi, że właśnie tu jest jego centrum wszechświata. Uciekł od cywilizacji razem z rodziną. Może stwierdzenie „od cywilizacji” to za dużo powiedziane, ale na pewno uciekł przed zgiełkiem i pogonią donikąd. Wychodzimy przed dom, a niebo spada nam na głowy. Widok nocnego nieba nad Wysokim Atlasem warty jest złota całego świata. Jeszcze nigdy nie byłem tak daleko, a zarazem tak blisko tego o czym marzyłem od zawsze. Spokój. Miliardy gwiazd i spokój niezmącony niczym. Stałem tu na zboczu jednego ze szczytów obserwując majestat i piękno, jakie dano mi podziwiać, kompletnie zagubiony i świadomy swojej nicości w tym bezkresie. Jak ziarnko piasku na pustyni. To, że nie mam paliwa i nie wiem gdzie jestem, stało się kompletnie nieistotne. Z zadumy wyrwała nas żona Hasana, dając do zrozumienia, że pora spać. Można tak godzinami siedzieć i patrzeć w gwiazdy, ale jutro też jest dzień. Ułożyłem się wygodnie na przygotowanym posłaniu i popadłem w zadumę. Jak niewiele człowiekowi potrzeba, aby był szczęśliwy. Bez radia, telewizora, telefonu… tylko najbliżsi i gwiazdy. Zasnąłem z poczuciem wszechogarniającego mnie spokoju. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hermes Napisano 22 Września 2014 Zgłoszenie Share Napisano 22 Września 2014 Dla mnie bomba! Zakochać się można!! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kristos1971 Napisano 23 Września 2014 Autor Zgłoszenie Share Napisano 23 Września 2014 Ja się zakochałem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hermes Napisano 2 Października 2015 Zgłoszenie Share Napisano 2 Października 2015 Kristos1971, masz fotki z pierwszego posta? Bo wygasły a można by je przerzucić na nasz serwerek. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kristos1971 Napisano 3 Października 2015 Autor Zgłoszenie Share Napisano 3 Października 2015 Poszukam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
PawełS Napisano 12 Października 2015 Zgłoszenie Share Napisano 12 Października 2015 W sobotę wróciłem z Maroka. Polecam ten kraj ponieważ jest ciekawy i bardzo zróznocowany pod każdym względem. Co do kosztów to paliwo jest dosyć tanie jak na nasze warunki. Litr kosztuje poniżej 1 euro. Tym razem mielismy z nim problem na głębokim południu. Po prostu nie wszędzie było dostępne. Pozostałe koszty to juz indywidualna sprawa. Nocleg w hotelach na dobrym poziomie kosztuje ok. 20 euro za noc od głowy. Na wyżywienie wystarczy ok 10 euro dziennie. Proponuje zabrac ze soba suchą kiełbasę i puszki. Brak wieprzowiny po kilku dniach zaczyna dokuczać ;). Do tego należy doliczyc prom do Afryki - ok. 100 eruo za moto i kierowcę. Aby zobaczyć wszystkie ciekawe miejsca w Maroku należy przejechać ok. 4000 km po tym kraju. Nie można zapominać o głębokim południu, na które większość podrózników się nie decyduje. Tam dopiero zaczyna się odczuwać klimat zblizony do afrykańskiego. Ja wraz z żoną wydałem na miejscu ok. 3200 zł mieszkając w hotelach i przejeżdzając prawie 4000 km. Zajęło nam to 11 dni. Jak się ogarnę i dojdę do siebie po powrocie z troche cieplejszych klimatrów do zamieszczę relację z wyjazdu ;). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się