Skocz do zawartości

LARK 35AT


WieRcik

Rekomendowane odpowiedzi

Sprzęt godny polecenia zwłaszcza w tej cenie ,wodoodporny sam z siebie (sprawdzony organoleptycznie) wszystko w komplecie , dwie baterie pierwsza działa do tej pory , zestaw montażowy do motocykla z ładowarką , samochodowy ,Bluetuf , obsługa w rękawiczkach , działa AM , OZIExplorer , iGO , kupiony w Auchanie za 129zł. Katowany od jakichś już 6 lat , ODPORNY NA CZTEROLATKA to powinno mówić samo za siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w Lark'u 43,3 gdy słońce jest za plecami, nic w zasadzie nie widać. Muszę się nachylić i wygospodarować trochę cienia... (opisywany przypadek miał miejsce gdy navi była w pokrowcu wodoodpornym, gdzie folia odbijała reflexy promieni słonecznych)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam Garmina 62cs i szczerze powiem że nie wiem co ludzie widzą takiego super w tym sprzęcie , oczywiście jako urządzenie dokładność , czas pracy , zasię to tak ale mały wyświetlacz przez co przy większych prędkościach słabo czytelny , powolny słabo odświeża , super do wycieczek pieszych. Właśnie popełniłem publiczne i towarzyskie sepuku. Uważam że Garmin jest jak Africatwin zajebisty pijar.

Larka kupiłem z czystej ciekawości i mile byłem zaskoczony , wodoodporny uchwyt z ładowarką na kierownicę , obsługa w rękawiczkach i blutooth za niecałe 130zł , gdzie garmin kosztował 1600zł. To o czym tu gadać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garmina 60/62 nie kupuje się do jazdy po asfalcie. To sprzęt idealny dla enduro-turystów. Podobno ;) Mi Lark za cholerę nie chce paść, więc coby go dobić zamontowałem w motocyklu żony, a sam jeżdżę na smartfonie z OruxMaps, ew. AM na asfaltowe dojazdówki - mniejszy ekran niż Lark, ale w cholerę czytelniejszy (jasność, kontrast, rozdzielczość). Gdybym miał teraz coś kupić to byłby to Oregon lub właśnie 62-ka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zupełnie coś innego piszą użytkownicy - dają dużego plusa właśnie za możliwość używania bez ściągania rękawiczek i za czytelność :ninja: Sam w życiu tego nie miałem w łapie, trzeba będzie pomacać i porównać przy najbliższej okazji, bo zaraz się okaże, że najlepszym rozwiązaniem będzie kolejny smartfon, byle z większym ekranem, odpornym na warunki atmosferyczne i z możliwością stałego zasilania :dodgy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy warto? Nie wiem.

Jeśli miałbym 2kzł na wydaniu to brałbym TomTom Rider 5 z dożywotnia aktualizacją.

Jest tam opcja wyznaczania tras "Kręte drogi" co dla mnie jest czymś bardzo pożądanym :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny ten TomTom, ale czytam w opisie:

POKRYCIE CAŁKOWITE.

Andora, Austria, Belgia, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Niemcy, Gibraltar, Grecja, Węgry, Włochy, Irlandia, Liechtenstein, Litwa, Luksemburg, Malta, Monako, Holandia, Norwegia, Polska, Portugalia, San Marino, Słowacja, Słowenia, Hiszpania (Wyspy Kanaryjskie), Szwecja, Szwajcaria, Wielka Brytania (Wyspy Normandzkie), Watykan

 

POKRYCIE CZĘŚCIOWE:

Turcja, Bułgaria, Łotwa, Chorwacja, Rumunia, Ukraina, Rosja

 

POŁĄCZENIA DRÓG:

Albania, Białoruś, Bośnia-Hercegowina, Macedonia, Mołdawia, Czarnogóra, Serbia

 

A co z resztą. Jeśli potrzebna mapa szczegółowa np.Albanii, łącznie z szutrami, to co?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TomTom + szutry = jazda na oślep. Odpuść Tomka jeśli chcesz afrą pojeździć tam, gdzie powinno się nią jeździć ;) Nie wiem na ile zmienił się sam soft, ale kiedyś (dawno temu) nie można było nawet jechać po śladach. W temacie garminów najlepiej napisać do Rambo z FAT.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TomTom + szutry = jazda na oślep. Odpuść Tomka jeśli chcesz afrą pojeździć tam' date=' gdzie powinno się nią jeździć ;)

[/quote']

Kwestia podejścia do tematu. Piszesz ,,jazda na oślep'' i jest to prawda. Mam larka, garmina i tomtoma. Pierwsze dwa grzecznie śpią w fabrycznych opakowaniach, a ja śmigam tylko z trzecim. Wynika to z prostej przyczyny- dojazd i powrót wspomaga nawi, a resztę zabawy tradycyjny papier, tzw. ,,mapa papierowa''. Poza tym gdy wpadam na bezdroża, to zazwyczaj podążam w kierunku... No właśnie- ten kierunek nazywa się ,,teraz tam''. Przed wyjazdem nie czytam już przewodników z opisami co warto zobaczyć, jedynie na mapie zaznaczam drogi, które wydają mi się warte przejechania. Ilu ludzi tyle potrzeb. Ważne, żeby czasem ruszyć dupę i oderwać wzrok od monitora. Się rozpisałem...:facepalm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie podejście podoba mi się :)

Kiedyś trochę papieru i kompas wystarczały.

Do elektroniki mam ograniczone zaufanie.

Ale GPS to wygodne urządzonko ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co tak kombinować jak GM są dopracowane w 90%? Zekłbym, ze na widoku satelity mozna sie pokusić nawet o wyszperanie drogi, przecinki, którą można z wysokim prawdopodobienstwem przejechać ;)

 

Mój zestaw navi =

 

Smartfon + niezniszczalna obudowa + zasilanie USB + uchwyt

 

SOFT:

YANOSIK - do zapisywania śladu i ostrzegania przed kunami leśnymi na drogach publicznych

GM - do zwiedzania nieznanego

NAVIGON - na wszelki wypadek navi offline

Stare mapy topo, narazie w PDF, bo sie aplikacja wywaliłą na nowym systemie

 

Jak nabędę białą szybę, to bedzie namiastka kamery ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest czas, można błądzić. Sposobem "teraz tam" latałem po Bałkanach, trasa była tylko wstępnie przygotowana i efekt taki, że dokładnie tą samą trasę, którą męczyliśmy (dosłownie) przez cały dzień, z gotowym trackiem można przelecieć przez 2-3h. Przy tym nie byłoby wku..nia się, że znowu trzeba się wracać 30km i męczyć podjazd po kamolcach z koleinami itd itp. Przykład z ostatniego wyjazdu - spotkaliśmy na trasie trzech Czechów jadących na lekko DRkami. Jeździli właśnie na mapę "może tędy spróbujemy", ale plany były mniej więcej sprecyzowane, m.in. wjazd na Farcaul

P1080353.JPG

Próbowali tam wjechać pełne trzy dni, w końcu odpuścili, bo urlop się kończył. Niestety spotkaliśmy ich już na powrocie i nie mieli czasu na kolejne podejście. Nam załadowanymi motocyklami dojazd (ok 100km), wjazd pod szczyt, wejście na piechty do góry, cały powrót + spory kawałek kolejnej trasy zajął ok 8h, a spod Faracula próbowaliśmy wytyczyć inną drogę powrotu sposobem "popatrz, tam wygląda jakby była droga w dolinę" i straciliśmy na tym bite 3 godziny. Czesi patrząc na moją objuczoną starą tereskę z miejsca stwierdzili, że na tym nie przejadę ;) Po części mieli rację, bo szerokość zestawu kilka razy stwarzała problem

P1080478.JPG

Nie zdziwiłbym się, gdyby wycofka Czechów nastąpiła w miejscach, gdzie człowiekowi się wydaje, że tędy to już tylko baca z owcami chodzi

Na mapie w tym miejscu jest zielona polana ;)

Jechaliśmy jedynie na Garminie z gotowym trackiem, wcześniej przez kogoś wytyczonym i sprawdzonym. Mój poczciwy smartfon poddał się dokładnie w momencie wyjścia z domu przed dojazdówką i byłem zdany na kumpla :dodgy: Na miejscu od Rumunów dostaliśmy (za free) kilka map papierowych z samego Maramureszu i na każdej było coś innego. To co najbardziej się z nich przydało (jest również w garminie i opruxie, ale trzeba przybliżać, oddalać itd), to układ poziomic, które dawały wstępne pojęcie stopnia trudności.

Jak dla mnie nawi musi być, tracki też muszą być (na wyprawie, nie na kręceniu się wokół komina), a na dojazdówkę asfaltem wystarczy nawet pierwszy z brzegu atlas samochodowy, nawi jest zbędna, ale przydaje się choćby do mijania dróg płatnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.