Wczoraj, w niedzielę, była świetna, słoneczna pogoda, więc oczywiście -w drogę. Jechałem szosą, ale ponieważ jechałem do miejscowości, z której musiałbym wrócić tą samą drogą, to zboczyłem w szuter. Miejscami były koleiny, miejscami wilgotny piach. Jechałem powoli, mając na względzie totalnie szosowe opony (dunlop road smart - kupiłem z motocyklem, chyba przeskoczę na k60 już w tym sezonie), ale znów - czułem się tak niepewnie, koleiny powodowały obawę o glebę, zresztą ja w ogólę nie wiem jak jeździć po takiej nawierzchni, dlatego też trochę próbowałem. W pewnym momencie postanowiłem wracać na asfalt i wracając tą samą drogą na wilgotnym piachu tyłek tak zaczął mi latać, że myślałem koniec - gleba. Przejechałem machając tylnym kołem ok 5 metrów i trakcja wróciła. Ufff..
Tylko, że znów zadaje sobie pytanie - czy w takim razie nie wjadę swoim DL-em (co by nie było - adventure bike) nawet na szutrową drogę? Nie lubię mieć takich ograniczeń, nawet jeśli miałbym nie skorzystać z tych możliwości. Jak dużą różnicę zrobi zmiana opon.