Przypomniałeś mi tą historią, jak spaliśmy wysoko w górach Rodniańskich i kolega, który nie spotkał wcześniej wulkanizatora, zostawił sobie menażkę po kolacji zaraz obok namiotu. Tak na wysokości głowy. W nocy odwiedził nas miś, który szukał jedzenia. Obudził całą naszą czwórkę, a właściwie to nie miś, tylko psy pasterskie, które go odstraszały. Całe szczęście, że spaliśmy na skraju hali i one tam były, bo nie wiem jakby się to skończyło . Kolega rano miał menażkę idealnie wyczyszczoną, ale za to majtki do prania :P.