Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'afryka' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Tablica ogłoszeń
    • Zasady serwisu i ważne informacje
    • Imprezy forumowe, zloty, akcje charytatywne, eventy
  • Podróże, te małe i duże
    • Relacje z podróży
    • Propozycje wyjazdów
    • Informacje dla podróżujących
    • Baza noclegowa
  • Motocyklowo
    • BMW
    • Honda
    • Kawasaki
    • KTM
    • Suzuki
    • Triumph
    • Yamaha
    • Inne
    • Nasze maszyny
    • Akcesoria i części
    • Zrób to sam
    • GPS'y
    • Przy kieliszku
  • Hyde Park
    • Powitalnia
    • Spotkajmy się, polatajmy
    • Off topic
    • Zbiorowe zamówienia
    • Kosz
  • Giełda
    • Motocykl z ogłoszenia - pomoc
    • Kupię
    • Sprzedam
    • Baza rzemieślników

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


WWW


Jabber


Skype


Imię


Miejscowość


Motocykl

Znaleziono 1 wynik

  1. W Gambii byliśmy dwa lata temu. Postanowiliśmy tam wrócić gdyż wtedy konflikt między Senegalem a Gambią spowodował, że nie wpuszczano do Gambii żadnych pojazdów mechanicznych. Zdobyliśmy Gambię ale tylko autobusem. Teraz postanowiliśmy raz jeszcze spróbować. Choć ten region nie jest zbyt stabilny politycznie i najbardziej bezpieczny. Drogę przez Maroko nie będę opisywał. To był szybki trip na weekend jak to ktoś napisał. Po 800-900 km dziennie aby jak najszybciej dojechać do Mauretanii. Ciekawie i cieplej robi się dopiero w okolicach Sahary Zachodniej. Po trzech dniach wjechaliśmy do Mauretanii. Na przejściu granicznym znów straciliśmy 4 godziny ... Północ tego kraju to tylko piachy. No i problem z benzyną. Gdzieś na pustyni rozbiliśmy biwak. Następnego dnia przejechaliśmy przez stolicę tego kraju czyli Nawakszut. Ulice tego miasta potrafią być pokryte grubą warstwą piachu. Z resztą i poza miastem większość jest w remoncie ... Przed granicą skręciliśmy w stronę parku Diawling. Niestety lub stety to prawie 50 km tarki gdzie można się trochę zakurzyć i spotkać guźce. I tak dojechaliśmy do granicy z Senegalem. Tu też nie jest lekko. Po kilku godzinach i dokonaniu mnóstwa opłat wieczorem dojechaliśmy do Saint Louis. Na szczęście tu już można kupić whiskey ... Po krótkiej nocy w Saint Louis skierowaliśmy się do Dakaru aby do GTL-a załatwić oponę gdyż uległa przecięciu ;). I znów nie zawiedli przyjaciele, którzy skontaktowali nas z Gościem który podobno jako jedyny w Dakarze (i pewnie w Senegalu) ma GTL-a i może załatwić opony do tego motocykla. Nie będę opisywał ile czasu straciliśmy na znalezienie tego cżłowieka ale zdjęcia dużo więcej Wam wyjaśnią :rotfl . GTL już na stanowisku serwisowym. A tu pokój obsługi klientów ... Po kilku godzinach z nowymi oponami wydostaliśmy się z tej metropolii ... Wieczorem zanocowaliśmy już buszu. W nocy słychać było dziwne dźwięki. Zmęczenie jednak wzięło górę i spaliśmy jak susły. Rano szybkie śniadanie i ogień w stronę granicy z Gambią. Koło południa poddaliśmy się kolejnym procedurom granicznym. Za każdym razem inaczej wyglądają i ciągle ktoś domaga się kolejnych opłat. Strona senegalska poszła sprawnie. PO stronie gambisjkiej już tak nie było łatwo. Po kilku godzinach podziwialiśy najmniejszy kraj w Afryce - GAMBIA zdobyta !!! Tego dnia pojechaliśmy ile się da na wschód. Po drodze zwiedziliśmy kamienne kręgi Wassu, które tak na prawdę były naszym celem w Gambii. Przed wieczorem udało się przekroczyć rzekę i nad jej brzegiem zabiwakowaliśmy. Wcześniej jednak udało nam się zrobić zakupy ... wiadomo jakie ). Rano ruszyliśmy na zachód aby dokończyć objazd rzeki Gambia. Po drodze w czasie jednego z odpoczynków nawiedzili nas tubylcy :cool . Przekazaliśmy dzieciakom długopisy, zeszyty i oczywiście cukierki ... ale tylko dziewczynom. Koło południa zajechaliśmy na kolejny kamping. Tego dnia mieliśmy trochę więcej czasu aby odpocząć. Od następnego dnia miał się zacząć powrót. Póki nie zrobiło się gorąco ruszyliśmy w stronę przeprawy promowej przez rzekę Gambia. Musieliśmy trochę odczekać ale i tak motki puścili na początek kolejki. Granicę tym razem udało nam się w miarę szybko pokonać. Nawet łapówek nie trzeba było zbyt wiele podarowywać ;). Tego dnia chyba odnotowaliśmy temperaturowy rekord (38 st C w styczniu). Przed wieczorem rozbiliśmy się pod baobabem. Tomek musiał wykorzystać sytuację aby pohasać ... Zachód był słońca piękny :good . Rano ... troszkę boczkami pojechaliśmy w stronę wybrzeża. Koło południa ponownie znaleźliśmy się w Saint Louis. Tego dnia mieliśmy lepsze lokum :ekstra . Następnego dnia znów jazda na przejście graniczne. Kilka godzin w plecy i nasza ulubiona 50 kilometrowa tarka ... Potem już bezkresna Mauretania ... Gdzie piasek potrafi spłatać figla :roll: . Później kolejna granica .. kolejny stracony czas ... Noclegi nad Oceanem bywały dosyć ciekawe. Oprócz wraków statków można było się naciąć na patrole wojska lub policji, które bardzo się nami interesowały :lol: . Po 16 dniach i przejechaniu 7800 km dotarliśmy ponownie do Hiszpanii. Naszą wycieczkę zakończyliśmy tradycyjnym ucałowaniem starego lądu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.