Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'suzuki rf 900' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Tablica ogłoszeń
    • Zasady serwisu i ważne informacje
    • Imprezy forumowe, zloty, akcje charytatywne, eventy
  • Podróże, te małe i duże
    • Relacje z podróży
    • Propozycje wyjazdów
    • Informacje dla podróżujących
    • Baza noclegowa
  • Motocyklowo
    • BMW
    • Honda
    • Kawasaki
    • KTM
    • Suzuki
    • Triumph
    • Yamaha
    • Inne
    • Nasze maszyny
    • Akcesoria i części
    • Zrób to sam
    • GPS'y
    • Przy kieliszku
  • Hyde Park
    • Powitalnia
    • Spotkajmy się, polatajmy
    • Off topic
    • Zbiorowe zamówienia
    • Kosz
  • Giełda
    • Motocykl z ogłoszenia - pomoc
    • Kupię
    • Sprzedam
    • Baza rzemieślników

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


WWW


Jabber


Skype


Imię


Miejscowość


Motocykl

Znaleziono 1 wynik

  1. Motor za półroczną pensję. Czyli jak nie wydać za dużo i się dobrze bawić. Najniższa krajowa 1.500,00 PLN X 6 miesięcy. Budżet = 9.000,00 PLN Często słyszę od ludzi: - też bym chciał motor, albo gdzieś pojechać, ale nie mam kasy. Postaram się przekonać Was, że chcieć to móc. Wiem, że zaraz rozlegną się głosy, że przecież to dużo pieniędzy. Zgadzam się, ale to nasz maksymalny budżet. Spróbuję na przykładzie pokazać, że można taniej. Króciutko – dwutygodniowy pobyt w Maroko, wliczając wszelkie koszty takie jak spanie, jedzenie, paliwo do motocykla, to przeciętnie kwota około 2.500,00 PLN. Fakt, trzeba tam jeszcze dotrzeć, ale odbiegamy od tematu. Zaczynam przegląd ogłoszeniowy, wyskakuje perełka. Trafiam na Suzuki RF 900. Sprawdzam opinie w Internecie – nie jest najgorsza. Cena 3.500,00 PLN plus koszt przerejestrowania 500,00 PLN, razem 4.000,00 PLN. Powiecie podejrzanie niska cena. Odkryję przed Wami mój sekret, szukałem w pojazdach uszkodzonych. Uszkodzony ?! To przecież „mina”! Nie koniecznie. Mając trochę elementarnej wiedzy technicznej, na pewno sobie damy radę z weryfikacją (warto – czy nie) przed zakupem danego egzemplarza. Ja kieruję się rozpoznaniem dwóch elementów. Silnik i stan techniczny. Jeśli te dwa punkty są bez zarzutu, to reszta jest OK. Sprzeczność – stan techniczny bez zarzutu i uszkodzony motocykl nie idą w parze. Zgadzam się. Użyłem tu skrótu myślowego. Przez powyższe określenie uważam, że: hamulce, koła, zawieszenie, napęd są w miarę w dobrej kondycji, lub też po niewielkich nakładach można je szybko reanimować. Pamiętać należy także o kosztach naszego pierwszego serwisu. Podkreślę słowo naszego, ponieważ wyznaję zasadę, że wszyscy kłamią i aby czuć się bezpiecznie, należy wymienić wszystkie eksploatacyjne rzeczy normalnie podlegające wymianie. Nowy olej i filtru to podstawa. Resztę dokładnie oglądamy, najlepiej znając wielkości kosztów, choćby w przybliżeniu ewentualnych napraw lub wymian, co pomoże nam oszacować wielkość późniejszych nakładów. Tyle wstępu, wracamy do pacjenta. RF 900, rocznik 1996, przebieg 84.000 km i to też jest jeden z sekretów – faktyczny czy nie? Realny przebieg, lub nie całkiem z kosmosu, też pomoże odpowiedzieć na pytanie – warto czy nie? Portale aukcyjne pełne są motocykli typu: - rok 1983, przebieg 42.000 km, z braku czasu mało jeżdżony. Tak, kupił, aby podziwiać jak stoi i się nie niszczy. No, ale to temat na osobne rozważania. Ideałem byłoby zakupienie motocykla z historią serwisową, ale z naszym budżetem to raczej mało realne. Musimy zatem wierzyć w deklarowany przez sprzedającego przebieg, czyli 84.000 km. Jak na ten model jeszcze z 50.000 może 80.000 km do przelatania. Niewiele pewnie powiecie, tylko kto z Was kupił motocykl i zrobił nim więcej? Pewnie również niewielu. Po ‘przesłuchaniu” silnika nie miałem zastrzeżeń, więc czas na dalsze oględziny. Hamulce – oplot stalowy, klocki OK., opony około 20% zużycia, lampy i kierunkowskazy są i na dodatek działają, zestaw napędowy w środkowej fazie naciągu. Koszt przeglądu olej plus filtry = 200,00 PLN. Wady. Motocykl jest po „szlifie”. Poprzedni właściciel dokonał już części napraw plastikowego poszycia, ale nie wszystkich elementów. Nie ma to większego wpływu na jakość pokonywania kilometrów według mnie. Motor już w garażu. Jestem podekscytowany nowym nabytkiem. Nie bardzo mu się przyglądam, przecież już wcześniej dokonałem przeglądu. Szybko się ubieram. Odpalam i w drogę. Na początku nie bardzo się dogadujemy. Wynika to z tego, że dawno nie jeździłem sportem, a enduro którym latam to inna sylwetka kierującego i geometria zawieszenia. Lekki szok. Dotknięcie hamulców i „zbiórka” na przedniej szybie. Trzeci bieg, raptowne dodanie gazu przy sześćdziesięciu i uślizg tylnego koła. Trochę mniej nerwowo z gazem, przód dźwiga się do góry. Niesamowite! Lecę „stówką” i mijam wszystkich. Albo dziś jest niedziela i ,,sami najlepsi z najlepszych’’ wyciągnęli auta do kościoła, albo… Nie myślę o tym, cieszę się każdym zakrętem. Na „blacie” 100 – 120, jest rewelacyjnie. Po powrocie do domu wnikliwie zerkam na prędkościomierz. Jest w milach… Te małe mróweczki, których nie mogłem odczytać podczas jazdy to kilometry, a więc „stówka” tu to na drodze… Chyba troszkę przesadziłem z tą przejażdżką. Kilka uwag. Motor jak motor. Jedzie… To chyba jego jedna z niewielu zalet (moim zdaniem). Nie jest zbyt wygodny, ale za to dość szybki i kilometry wciąga jak głodny makaron. Wybrałem się nim do Berlina w okolicy dnia zwycięstwa nad faszystami, żeby im się nie wydawało, że zapomniałem. Ruszyłem o piątej rano, do dystans czterystu kilometrów planowałem pokonać w jakieś sześć godzin. Jakież było moje zdziwienie kiedy pod Bramą Brandenburską zameldowałem się o godzinie ósmej. Średnia prędkość powyżej 130km/h… Co prawda całą drogę po autostradzie, ale pierwszy raz wykręciłem taki czas (od wielu lat). Kiedyś… Ale to na inną opowieść. Co dalej ??? Mamy kilka możliwości. Bramka nr 1. Doprowadzamy motor do ideału. W zaprzyjaźnionym warsztacie wyceniono mi koszty naprawy pozostałych elementów, z uwzględnieniem zakupu brakujących – na kwotę 2.200,00 PLN. Czyli: - 4.000,00 PLN – jest nasz, - 200,00 PLN – jesteśmy chyba pewni jego stanu, (olei itp.) - 2.200,00 PLN – jest jak nowy, daje to razem 6.400,00 PLN, a więc pozostało nam jeszcze 2.600,00 PLN na jakiś modny ciuch. Bramka nr 2. Moja ulubiona opcja. Pomijamy etap „2.200 i jest jak nowy”, bo i po co. Może i będzie wyglądać super, ale i tak ani szybciej nie pojedzie, ani mniej nie spali. Zawsze będzie tylko starą RF-ą po „szlifie”, którą ktoś mniej lub bardziej profesjonalnie naprawił. Tak więc, tym razem zostaje nam: - 2.600,00 PLN z poprzednich wyliczeń, - 2.200,00 PLN zaoszczędzone na robieniu – moim zdaniem – rzeczy zbytecznych. Wydaliśmy 4.200,00 PLN i mamy 130 – konny motocykl, który nieźle przyspiesza i jeszcze lepiej hamuje, więc w drogę! Przecież zawsze chcieliśmy ruszyć na szlak, choćby na tydzień. Budżet 4.800,00 PLN, których nie daliśmy rady wydać na motocykl. Spalanie naszego bolidu, to zaokrąglając w górę to 7,5 l/100 km. Licząc po 6,00 PLN za litr paliwa (a co tam, za granicą taniej nie będzie) to daje 45,00 PLN za każde 100 km przebytej przez nas drogi. Noclegi to przeciętnie 150,00 PLN za dobę. Można i taniej, ale łatwiej o droższe, dlatego taka kwota przyjęta w naszym budżecie da nam względny spokój. Jedziemy na tydzień, czyli na przykład ruszamy w sobotę i wracamy w następną sobotę, żeby w niedzielę wrócić do rzeczywistości, a w poniedziałek do pracy. Mamy więc siedem noclegów, czyli 1.050,00 PLN. Jedzenie 50,00 PLN na dzień przez osiem dni to 400,00 PLN. Trochę skromnie? No to po 100,00 PLN – jak szaleć to szaleć – 800,00 PLN. Zbilansujmy: 800,00 PLN – jedzenie, 1.050,00 PLN – spanie, Razem 1.850,00 PLN. Zostało nam 2.950,00 PLN na paliwo, a biorąc pod uwagę nasze zużycie paliwa, daje to przebieg 6.500 km, czyli 3.250 km w jedną stronę. Z wyliczeń jasno wynika, że dziennie musimy gonić po 812,5 km, żeby pozbyć się całej kasy w założonym czasie. A co jeśli znajdziemy tańszy nocleg i nie daj Boże nie uda nam się przejeść 100,00 PLN dziennie? Nasz dystans automatycznie się wydłuży. 3.250 km w jedną stronę… Byliście kiedyś w Pirenejach? Powinno Wam się udać, jeśli tylko zechcecie. Ale to tylko moje zdanie…
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.