Dziś wieczorem polatałem w temperaturze 9*C. Kombi zajebiste. Dwie godziny i ciepełko. Pod spodem tylko trykot, majty i skarpety. Już wiem że dla mnie sezon potrwa do pierwszego śniegu. Niestety, na ręce nie ma innego sposobu jak grzane manetki. Ponieważ Oxford na rollgazie mi się popsuł, miałem porównanie. Niby bardzo ciepłe rękawice, ale bez grzania nie dają rady. Po 150km. palce prawej ręki zgrabiałe. Na jeszcze niższe temperatury założę mufki na handbary i powinno być komfortowo. (Oczywiście muszę naprawić Oxforda).
Jeszcze kupiłem sobie kominiarkę z kołnierzem Windstopper Rukki. Prawdopodobnie zaopatrzę się jeszcze w pas nerkowy bo muszę uważać na korzonki.