Skocz do zawartości

Albania i Grecja


Kristos1971

Rekomendowane odpowiedzi

Miała być Turcja....

Po korekcie planów zostało:

- maksymalnie czternaście dni na wyjazd,

- 1700zł w kieszeni

- motocykl Jawa rocznik… Damie w metrykę się nie zagląda.

Na Gruzję to za mało. Na Bałkany wystarczy. Zapakowałem się w czwartek wieczorem, by w piątek rano 08.05 tego roku ruszyć.

Rozwinę troszkę.

Dlaczego Jawa?

Transalp przygotowany do sezonu, ale… Wystawiony na sprzedaż, jak mawia klasyk:

,, Taka sytuacja…”

W garażu stoi Jawa….

Zawsze gotowa…

Kolega mój mawia, że z jawami i podobnymi sprzętami jest jak z grypą…

Nikt nie chciał, ale wszyscy mieli…

O jawie, albo o swojej żonie tak mawiał? Nie pamiętam. Nieważne. Stoi zwarta i gotowa, więc zapakowałem manele na wycieczkę i w drogę.

Plan niezbyt ambitny (Montenegro i Albania), ale biorąc pod uwagę zasobność portfela nie bardzo jest jak zaszaleć. Wieczorem docieram do ,,gdzieś’’, czyli 44º33’904 i 18º38’898. Jak mawiał mój znajomy kelner, pytany co u żony:

- W porządku, gorąco polecam.

Ciepłej wody co prawda brak, ale jest ,,lołbudżet’’, czyli tak jak być miało. Rano w nawigację wbijam namiar na:

 

http://swiat.newsweek.pl/liberland-j...,361657,1.html

 

Pomysł dotarcia do tego miejsca podsunął mi nasz forumowy kolega znany na FAT (forum africa twin) jako Fassi. Poprosił o aneksję części tego terytorium, by mógł w niedalekiej przyszłości czerpać niezmierzone korzyści ze stanu posiadania. Niestety poniosłem fiasko. Próbowałem z kilku stron dotrzeć w owo miejsce, jednak zawsze natrafiałem na czekający patrol policji, który z uśmiechem wskazywał na znak stojący za nimi, czyli tzw. ,,B-1’’ (Zakaz ruchu). Informowali mnie przy tym, że złamanie zakazu skutkuje mandatem w wysokości 100 Jurków… Biorąc pod uwagę stan moich finansów odpuściłem, odgrażając się jak Franc Maurer w Psach (taki film)

- Jeszcze tu kurwa wrócimy!!! Z Olem!!

Nic to. Następnym razem… Wbiłem w nawigację Plužine, Czarnogóra i pognałem, by wieczór spędzić nad jeziorem. Niestety ciepłej wody znów nie było…

Potem Serbia i droga z Sarajewa na Montenegro. Tak kończy się dojazd.

Małe sprostowanie. Napisałem na końcu pierwszego posta:

,,Potem Serbia i droga z Sarajewa na Montenegro.''

Nie Serbia tylko Bośnia i Hercegowina - mój błąd.

Kolejnego dnia postanowiłem pokręcić się po tzw. okolicy, czyli odkryć dawno już odkryte. W tym celu udałem się na prawą stronę jeziora. Po lewej – rozpatruję kierunki ze strony z jakiej przyjechałem, czyli od Bośni i Hercegowiny- znaczy na wschodzie jest Durmitor, ale tam potem. Najpierw na zachód, docieram w rejon Žanjevicy, tu też natrafiam na patrol graniczny. Można pojechać dalej, ale zawracam. W planie mam przebić się prawą stroną , szczytami przez Budanj i Brijevo dotrzeć do miejscowości Mratinje, która znajduje się po prawej stronie zapory na rzece Pivie, (przez którą to zaporę wczoraj jechałem i dzięki której powstało to piękne jezioro), by wrócić do drogi na Durmitor. Niestety jestem sam i mam za dużo bagażu. Rezygnuję i wracam do Plužine, skąd normalną drogą wjeżdżam do Durmitoru.

Po drodze okazuje się, że trasa, nazwijmy ją ,,tradycyjna’’ (czyli stroną zachodnią) jest zamknięta z powodu śniegu. Po prostu nie jest jeszcze do końca odśnieżona. Pozostaje mi kierować się na wschód (jest troszkę offa) by przez kanion Suśice i Tare dotrzeć do Žabljaka. Po drodze zimno jak cholera i część najlepszych widoków (tak myślę bo nie widziałem) tonie we mgle lub chmurze. Mimo tych niedogodności uważam, że warto było.

Na ,,przegryzkę'' filmiki kolegi, który dojechał potem do mnie.

W pierwszym jestem od 1,14min, w drugim od 0,45. Trzeci - jestem jedyną gwiazdą.

 

 

Miłego ,,paczania''.

 

 

Z Žabljak kieruję się do Niksic, ale na wysokości Krnovo skręcam w lewo na ,,staryj put’’, ja mawiają miejscowi (czyli starą drogę). Jest to jedna z moich ulubionych tras. Kompletny brak ruchu. Czasami można spotkać jakieś lokalne autko, ale i to jest rzadkością. Łąki powoli zaczynają się zielenić, a miejscami już widać niebieskie plamy jakichś kwiatów (nie znam się, ale są ładne). Trasa nie była przejezdna z powodu zasp śnieżnych, ale miejscowi objeżdżali je lokalnymi polami, więc i mnie się udało dotrzeć do Niksic, skąd udałem się do Manastir Ostrog.Przejeżdżając z Niksic do Podgoricy, zawsze leciałem drogą nr E762. Nocą po przeciwnej stronie doliny widziałem kilkakrotnie iluminacje monastyru (tak myślę). Wiedziałem, że tam jest, zawsze planowałem go odwiedzić, ale zawsze brakowało czasu. Albo właśnie leciałem ,,tam gdzieś’’, albo właśnie wracałem i śpieszyłem się okrutnie. Tym razem miałem czas…Z monastyru kieruję się w stronę Podgoricy lewą stroną wspominanej wcześnie j doliny. Jest super. Na nocleg wybieram opuszczony kamieniołom z pięknym widokiem..Przed Podgoricą w nawigację wbijam Kotor –najkrótsza trasa. Jadę gdzieś przez okolice Mikulići. Trasa jest niesamowita. Wije się niczym wąż po okolicznych górach i dolinach, co chwilę odkrywając przede mną nowe cudowne panoramy. Dodam tylko, że jest asfaltowa, szerokości jednego auta, a od zakrętu do zakrętu najszybciej udało mi się napędzić do 50km/h. Nie dla tego, że jest malowniczo. Po prostu szybciej się nie da – to nieprzerwana seria zakrętów o długości 30, może i 40km.

 

 

Docieram do Zatoki Kotorskiej. Staje i delektuję się widokami, ale jedna rzecz nie daje mi spokoju. Po prawej stronie mam jakiś betonowy słup, a w oddali po drugiej stronie przepaści jakiś daszek? Ciężko z tej strony zobaczyć co to za konstrukcja. Ciekawość bierze górę. Po kilkuset metrach (trzeba objechać przepaść) docieram na miejsce (po drodze jest jeszcze jaskinia, ale nie polecam, pełno tam gołębi które wszystko dokładnie obsrały). To nie daszek. To podest do którego prowadzą schody. Wchodzę. Na górze dopiero dostrzegam identyczny betonowy słup jaki znajduje się teraz po przeciwnej stronie przepaści. Teraz wszystko jest jasne. W sezonie tu jest atrakcja turystyczna, czyli tyrolka. W lipcu tu wróce, żeby zobaczyć wariatów, którzy będą bawić się na tej wątpliwej … Zabawce? Mnie samo patrzenie w dół w to urwisko już miękną kolana, a co dopiero przelecieć ponad nim na linie…Masakra.

Zatoka kotorska.

To jest na mojej liście miejsce nr1. Prowadzi do niej zresztą droga R1. Ci którzy nie byli, muszą się tam wybrać. Wysokie szczyty górskie wprost na brzegu słonej wody- czego chcieć więcej? Może bunkrów? Fortów? Zamków? Tu znajdziecie to wszystko.

Jadę wzdłuż wybrzeża w stronę północy w kierunku granicy. Dziś ma dojechać Mirek.

- Zostało mi 200km.- taki SMS powstrzymuje mnie w knajpie motocyklowej jakieś 4, może 5 km przed granicą. Czekam, piję zimną kolę, w tle dobra muzyka kolę. Kontempluję widoki. Po dwóch, może trzech godzinach dociera Mirek. W związku z tym, że jest zmęczony szybko znajdujemy nocleg. Śpimy w górach gdzieś ponad Risan u napotkanych pszczelarzy. W zamian za bezpłatną gościnę daję im w prezencie plandekę, którą nie wiem po kiego grzyba ciągnąłem ze sobą. Starszy w dowód wdzięczności przynosi paliwo rakietowe i każe nam spróbować. Wrażenie jest piorunujące. Ja wypijam cały kieliszek, Mirek tylko pół dzieląc go na trzy razy. Jest moc! W nocy jeszcze mi się odbijało tym wynalazkiem, tak że bałem się świecić lampki, by przeskok iskry nie zainicjował eksplozji. Jest moc! Gdyby tylko tak nie wiało… Parę razy mam wrażenie, że mój namiot szykuje się do lotu. Mimo tych niedogodności budzę się wyspany i rześki.

Rankiem do zatoki wjeżdżamy starą drogą.

 

 

Po śniadaniu docieramy do jednego z moich ulubionych punktów w tym regionie- fort Gorazda (widoczny już na poprzednich fotkach). Mirek jest zachwycony. Można tu siedzieć całymi godzinami upajając się widokiem, ale droga R1 czeka.

 

 

(na filmie co prawda droga w dół, ,,ale też jest zajebiście’’)

W drodze do przełęczy udaje mi się ,,zamknąć’’ opony… Podnóżki… Buty też dostają na podeszwach ,,szlif bojowy,,.

Ruszamy w kierunku Szkoderu, ale tym razem jedziemy prawą stroną jeziora.

Moja nawigacja gubi się często, ale Mirek ratuje nas z opresji dzięki jakiejś aplikacji w telefonie dzięki której zawsze wie jak jechać. Generalnie droga jest dość prosta, ale posiada wiele ślepych zaułków. Bardzo łatwo z górskich serpentyn zjechać nad jezioro gdzie okazuje się, że dalej jechać się nie da. Niby to żaden problem, ale mamy plan dotrzeć dziś do Albanii, więc każda zwłoka może zniwelować nasze dążenia. Poza tym jak i tak częściej chyba stoimy niż jedziemy ze względu na obrazy jakimi co zakręt karmi nas droga. A to potężne przepaście, a to wijąca się w dole rzeka, to znów wyspy niczym piramidy zatopionego lądu wynurzające się z jeziora. Na początku po drugiej stronie widzimy jak nam się wydaje Kopik- cel naszego jutrzejszego wyjazdu- potem na końcu wielkiej tafli wody nieśmiało zaczyna majaczyć Szkoder. Im lepiej jest widoczny tym mój niepokój jest większy. Nie , nie boję się tego miasta, wręcz przeciwnie- lubię je. Obawy moje wiążą się z paliwem. Jak zwykle niepowodzenie może nas dopaść tylko przez nasze własne niedbalstwo. Ja przed wyjazdem nie przeczyściłem zbiornika paliwa i na rezerwie (stając co kilka kilometrów i czekając, aż paliwo znów napłynie do gaźnika) mogę przejechać maksymalnie jakieś piętnaście kilometrów. Na szczęście tuż przed granicą udaje mi się zatankować. Na przejściu granicznym Mirek nie byłby sobą jakby czegoś nie nawywijał. Wyciąga kamerę i zaczyna filmować. Celnik sprawdzający nasze paszporty wpada w szał. Dopiero po długiej chwili tłumaczenia, ,,że tylko motory i żadnych wrogich zamiarów’’ daje się przekonać. Nocleg znajdujemy nad jeziorem, tuż za Szkoderem. Za pięć euro dostajemy miejsce pod namioty, zimne piwo, widok na jezioro, a za nim Alpy Albańskie, lub Góry Przeklęte- jak mawiają niektórzy.

Rankiem zbieramy się i ruszamy w kierunki Kopiku. Jedziemy na ,,lekko’’, ponieważ wszystkie bambetle zostały na polu namiotowym. Wrócę jeszcze do tego ,,zbierania się’’. Otwieram namiot, a po paru chwilach przed moim obliczem ląduje kawa. No tego się nie spodziewałem. Wieczorem piwo, rano kawa- zdecydowanie tak powinno być na każdym polu namiotowym. Mirek idzie się kąpać do jeziora. Ja wykąpałem się wieczorem, ale jemu się nie chciało. Woda jest bardzo ciepła. Po kąpieli Mirek zaczyna nerwowo przetrząsać namiot w poszukiwaniu kluczyków do motorku. Motory stoją… Zapięte potężnym łańcuchem z potężną kłódką… Kluczyk do kłódki razem z Mirkowymi kluczami do Transalpa tkwi w jego własnej stacyjce… Był tam przez całą noc… Jak tu nie lubić Mirka?...

Za Kopikiem ruszamy w kierunku Teth. Z przeciwka mijają nas cztery motocykle. Takie prawdziwe ,,wyprawowce’’. ,,Lewa w górę’’ i polecieli. Przed nami w oddali majaczą ośnieżone szczyty. Nie wygląda to dobrze, biorąc pod uwagę tych wracających o tak wczesnej porze z przełęczy ,,wyprawowców’’. Im wyżej tym zimniej i coraz częściej widać śnieg zalegający na poboczach w miejscach zacienionych. Nie ma go tyle co w Durmitorze, mimo to nie nastraja nas to optymistycznie. Na marginesie dodam, że asfalt jest już dociągnięty do przełęczy i spokojnie można tu dotrzeć nawet ,,Goldłingiem’’ i spojrzeć w serce doliny. ,,Offofców’’ pragnę uspokoić- pętla Thet (jak nazywają ją niektórzy) jest w tym samy miejscu co zawsze i nie ma na niej asfaltu. Stoimy na przełęczy i delektujemy się widokiem z głowami pełnymi obaw. Po paru chwilach od strony Thet na przełęcz wtacza się ,,stado’’ terenówek.

- Jest przejazd?- moje pierwsze pytanie.

- Tak, dwa dni temu droga została otwarta.- odpowiedź rozwiewa nasze wszelkie wątpliwości.

Jedziemy!!!

Droga nie była łaskawa dla mojej jawki. Ułamał się uchwyt mocujący element optyczny reflektora i tył ramy. Brzmi to groźnie na pierwszy rzut oka, ale to jawa; z lampą radzę sobie ,,trytkami’’, a tył ramy spawam w napotkanym warsztacie. Nie doszło by do tej ,,awarii’’, gdyby nie poprzedni właściciel – podczas montażu bagażnika ponawiercał rurki i powyginał je, co znacznie je osłabiło- w konsekwencji rama pękła na dziurach. W warsztacie więcej czasu zajęło mi tłumaczenie, że potrzebuje spawarkę i zrobię to sam, niż faktycznie sama naprawa.

Kolejnego dnia rankiem ruszamy w kierunku Macedonii. Najpierw kierujemy się na Tiranę. Po drodze (która jest niezmiernie nudna) w okolicach Lezhë Mirek łapie kapcia. Jeden gwóźdź na drodze…. Stajemy na stacji benzynowej, na której niestety nie ma kompresora. Mamy pompkę z Lidla, więc nic nam nie jest straszne. Pijemy kawę i zabieramy się do naprawy. Upał straszny, mimo to po około czterdziestu minutach jesteśmy gotowi do dalszej drogi. Podczas pakowania ujawnia się pewien szkopuł - brakuje jednej z łyżek do opon. Szukamy dookoła, nasz niepokój udziela się pracownikom stacji. Nic nie pomaga nasze tłumaczenie, że to drobiazg i za wszelką cenę starają się nam udowodnić, że nie mieli nic wspólnego z zaginięciem naszej własności. Mała strata, ruszamy dalej. Mirkowi udaje się rozpędzić motor do osiemdziesięciu kilometrów na godzinę i po przejechaniu około pięciuset metrów łapie kolejnego kapcia.

Tym razem zatrzymujemy się w opuszczonej wiacie, która daje zbawienny cień. Okazał się, że dętka po prostu pękła jak gdyby była zgięta. Pęknięcie ma kształt kreski długiej na jakieś dwa centymetry. Przy użyciu ostatniej łaty udaje nam się jakoś to naprawić, ale teraz pilnie musimy znaleźć wulkanizację. Nie było to trudne; po dwóch kilometrach znajdujemy porządny warsztat, gdzie Mirek uzupełnia zapas łatek, a ja dopompowuję koła. Oglądamy oponę trampka, na której z jednej strony wystaje ,,nierówność’’- pewnie to któryś oplot jest pęknięty i to jest przyczyną ,,kapcia’’. Niestety w wulkanizacji nie posiadają takiego rozmiaru, ale mogą nam go ściągnąć za dwa dni. Po naradzie ruszamy dalej. W okolicach Milot skręcamy w lewo, a potem zjeżdżamy na SH 6. Droga jest super, gdyby nie ten upał…Za Burim skręcamy w SH 44 i docieramy do Macedonii. Noclegu szukamy na wybrzeżu jeziora Ohrydzkiego. Mimo, że jest przed sezonem, wszędzie gdzie napotkamy ludzi słyszymy 10 euro za motocykl… Nie jest fajnie, ale koniec końców udaje nam się znaleźć dogodną i darmową miejscówkę z własną plażą na jakiejś opuszczonej działce rekreacyjnej.

Rankiem ruszamy wzdłuż jeziora. Celem na dziś jest droga P504 łącząca jezioro Ochrydzkie z jeziorem Prespa. Po drodze spotykamy zaparkowanego poloneza trucka. U nas już coraz mniej ich porusz się po drogach. Ciekawe czy za jakiś czas nie trzeba będzie w świat pojechać, żeby zobaczyć ten cud techniki poza muzeum? Po skręcie w lewo za miejscowością Trepejca zaczynamy się wspinać zboczem góry. Z każdym kilometrem widoki są coraz ,,smakowitsze’’. Jednak zmuszeni jesteśmy zawrócić. Pokonuje nas moje niedbalstwo. Mam nie całkiem sprawny kranik paliwa i o ile w ,,normalnym’’ położeniu działa OK, to już po przełączeni na ,,rezerwę’’ zaczyna się foch polegający na tym, że po przejechani około 1500 metrów muszę się zatrzymać i poczekać około jednej minuty by ,,MOC’’ napłynęła do gaźnika. Moja wina (biję się w pierś). Miałem założyć nowe sitko do zbiornika na kranik. Miałem.. Inna sprawa, że do następnej stacji benzynowej wg naszych GPS-ów jest chyba ,,ciutke’’ za daleko na pozostałą ilość paliwa w moim zbiorniku, droga powrotna prowadzi zaś jest w dół co pozwali mi na włączenie tajnego napędu grawitacyjnego w jaki jest wyposażony mój wehikuł. Spoglądając w kierunku tak bliskiej już przełęczy krzyczymy:

 

 

Po szybkiej odprawie znów jesteśmy w Albanii, gdzie uzupełniamy zapas paliwa. Drogą SH3 udajemy się w kierunki Grecji.Do Grecji wpadamy w porze ,,obiadowej’’. Po zjedzeni miejscowych specjałów, podczas próby uruchomienia silnika mojego ,,chraścia’’ pojawia się dym w okolicach zbiornika paliwa. Po szybkiej analizie odkrywam kolejne moje niechlujstwo. Zakładając kiedyś w zamierzchłej przeszłości zbiornik paliwa na ramę zablokowałem, właśnie pomiędzy ramą a zbiornikiem kostkę łączącą początek z końcem instalacji elektrycznej. Nie przeszkadzało to przez wiele lat, ale droga do Theth … Po prostu na dziurach przetarł się jeden kabelek. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym, który zignorowałem, był spalony bezpiecznik i brak prądów. Dodam na marginesie, że mój motorek nie ma tradycyjnego zapłony, tylko Vape, które działa bez prądu i nie potrzebuje akumulatora. Nie dało mi to do myślenia (ten spalony bezpiecznik). Przed obiadem zrobiłem wg siebie mądrą naprawę – podwatowałem bezpiecznik. Dzięki temu nie spalił się ,,naprawiony element’’, tylko około jednego metra innego kabla w wiązce. Rozmontowałem prowizorkę (podwatowanie) z myślą: ,,a po co mi prądy? W nocy będę jechał?’’, i ruszyliśmy dalej.

Grecja piękna jest, tylko jak dla mnie ciut za gorąca…

W godzinach popołudniowych dotarliśmy do Edessa, gdzie Mirek łapie kolejnego kapcia. Dzięki uprzejmości miejscowego kierowcy skutera trafiamy do wulkanizacji. Chłopaki właściwie kończą pracę, ale… Mirek dwoi się i troi by samodzielnie dokonać naprawy. Kiedy jest już blisko końca roboty i właśnie zamierza zakładać dętkę wywiązuje się konflikt pomiędzy nim a ojcem właściciela warsztatu. Mirek za wszelką cenę wpycha dętkę, a starszy pan ją wyciąga. W tę sytuację miesza się syna starszego pana (właściciel warsztatu) który zna angielski. Tłumaczy, że oponę należy ściągnąć z koła całkowicie i obejrzeć od środka, by wyeliminować przyczynę perforacji dętki. Mirek tłumaczy, że już to zrobił, jednak ich jest dwóch i nie dają się przekonać. Grzecznie, acz zdecydowanie odsuwają go od montażownicy i ściągają oponę. Rozlega się brzęk metalu o betonową posadzkę, a naszym oczom ukazuje się ,,zaginiona’’ w Albanii łyżka do opon…

Wyrazy twarzy naszych i zgromadzonych w warsztacie mechaników bezcenne. Właściciel proponuje kawę. Już w luźnej atmosferze dokonujemy retrospekcji zdarzeń, ku uciesze zgromadzonych. Robi się późno, chłopaki zapomnieli o zamknięciu warsztatu i o tym jak bardzo spieszyli się do domów. Proponują nawet, że oprowadzą nas po okolicy. Są tu wodospady, jak twierdzą, godne uwagi. Grzecznie dziękujemy za gościnę i naprawę. Próbuję się rozliczyć za usługę, ale widzę tylko machnięcie ręką i słowa: ,,daj spokój, potrzebujesz jeszcze czegoś?’’ No ja Polak- daj palec to rękę wezmę.

- Kabel, no wiesz taki cienki do ,,prundu’’. Instalacja mi się ,,zgrilowała’’…- zaczynam nieśmiało.

- No problem- słyszę w odpowiedzi. Rzegnamy się i ruszamy dalej (po szybkim wskrzeszeniu ładowania), w poszukiwaniu noclegu. Po paru kilometrach lądujemy w sadzie niedaleko drogi. Zasypiam z myślą o wodospadach...

Bladym świtem pakujemy się i wracamy do Edessy. Miasto jeszcze śpi, ale dojazd do wodospadów jest dość dobrze oznakowany. Mimo to przejeżdżamy obok i po jakichś 500 metrach zawracamy. Pierwsze wrażenie – pusto… No, nic dziwnego, przecież jest bardzo wcześnie. Wodospad to zaledwie strumyk szerokości około dwa i pół metra i głębokości jakichś czterdziestu centymetrów… Płynie wartko i spada z urwiska, na moje oko tak ze trzydzieści metrów rozbijając się o głazy u podnóża skarpy. Szału nie ma… Tylko co tak szumi? Bo coś szumi troszkę głośniej niż obserwowany przez nas wodospad… Niechętnie ruszamy dalej. Mirek jak zwykle jest radosny… Zawsze tak reaguje kiedy jest do pokonania więcej niż dwadzieścia pięć kroków. Jestem przyzwyczajony, idę dalej nie zważając na płacze kolegi:

- Na piesze wycieczki się nie pisałem… Scięgno naderwę… Daleko jeszcze?- ,,szczebiocze radośnie’’.

Po przejściu potężnego i morderczego (dla Mirka) dystansu (jakieś sto trzydzieści dwa kroki) oczom naszym ukazuje się wodospad… Ten prawdziwy… Mirek milknie i bez słowa idzie za mną. Niagara to co prawda nie jest, ale jest tak piękny, że można usiąść i patrzeć na niego godzinami. Ma w sobie moc i spokój. Chodnik prowadzi pod nawis skalny z wyrastającą z niego brodą jakiejś roślinności przez który przelewa się woda. Kolejny cud natury… Nie przestanę się chyba nigdy zachwycać, mam nadzieję. Dla takich miejsc warto było przejechać te parę kilometrów…

Po pewnym czasie ruszamy. Każdy pogrążony w swoich myślach.

Zatrzymujemy się gdzieś po drodze, na obiadek, a niedaleko Bułgarskiej granicy nieopodal drogi robimy pranie i kąpiel w napotkanym jeziorku. Na nocleg docieramy gdzieś w okolice Sofii. Lokujemy się na wzgórzu z którego z jednej strony widok mamy na światła miasta, z drugiej zaś na nadciągającą burzę z piorunami. Jutro się rozstajemy, znaczy ja i Mirek. Mnie już ciągnie do domu, kolega chce jeszcze skoczyć na Transalpinę i Transfogaraską.

Zasypiam przy dźwięku odległych burzowych pomruków. Mam nadzieję, że opady nie dojdą do nas, bo namiot mam… Kupiłem w markecie za trzydzieści złotych… Ale dzielnie jest za mną od kilku lat. Burza mruczy niepokojąco blisko…

Budzę się bardzo wcześnie rano. Dookoła jeszcze szaro. Burza szczęśliwie ominęła nasz ,,hotel’’.

- Jedziesz?- pytam Mirka

- Muszę się wyspać.- odpowiada

- Spoko. Jakby co to jestem pod telefonem… Może też Rumunię zahaczę…- żegnam się i ruszam w kierunku Budapesztu. W głębi duszy czuję jednak, że Karpaty jednak…. Do dooomuuuu!!!

Budapeszt traktuję troszkę po macoszemu i dzida dalej…

Po zapadnięciu zmroku rozbijam namiot gdzieś w polu, nad jakimś strumykiem. Jeszcze tylko szybki telefon do Mirka.

- Żyjesz?

- Rumunia..

-Słowacja..- Odpowiadam

Przypomniało mi się jeszcze jedno zdarzenie z Grecji. Moja nawigacja jest naprawdę genialna i chyba odczytuje myśl. Tyle skrótów ofami to ja już dawno nie pamiętam: a to nagle brak mostka, a to nagle koniec drogi, a to nagle urwisko. Nie zawiodła nas. Był ,,adwenczur’’. Mogę z czystym sumieniem polecić Tomtoma.

Przed świtem budzi mnie przeraźliwe zimno. Masakra… Jest czwarta… Na zewnątrz wygląda jakby był delikatny przymrozek.. W połowie maja? No tak; góry mają swoje prawa. Moje pole okazało się polanką na szczycie wzniesienia otoczonego przez las niedaleko czeskiej granicy. Sprawdzam nawigację. Do domu niecałe dwieście pięćdziesiąt kilometrów. To znaczy… Z Sofii wczoraj rano było ponad tysiąc czterysta… Matematyka precz! Nieważne. Wczoraj jechało się całkiem fajnie i kropka. Co prawda mogłem wczoraj jeszcze pociągnąć parę kilometrów, ale ze względu na światła, a właściwie ich brak…

Jak pisałem wcześniej usterkę lampy naprawiłem ,,trytkami’’. Naprawa była na tyle skuteczna, że element optyczny nie wypadł nawet na największych dołach. Kij jednak jak zwykle ma dwa końce.. Spalonej żarówki dzięki prowizorce, też nie mogłem wymienić. Znaczy niby mogłem, ale ,,trytek’’ już nie miałem. Znaczy mogłem kupić… Ja chyba leniwy jestem…

Do domu docieram niespiesznie (a to kawka, a to herbatka itd., itp.) gdzieś w godzinach popołudniowych.

 

Parę słów podsumowania.

Wyjazd trwał jedenaście dni. Pokonałem trasę około czterech i pół tysiąca kilometrów. Całkowity koszt wycieczki oscyluje w granicach tysiąca pięciuset złotych.

 

Pozdrawiam Kristos.

 

 

Album?

2015091214e1ed55df0fd3c91e0e965e8092cac22015091211138e8fbe3621d63d6129feded7ae6720150912084d075bd0abc3da73806601baa9c4a1201509120583ac04b37ff9a03d18c9e331f894e92015091201e63debd75462d06398bfe68295db9b20150912596d74f1260572c64d4fcc50656bb7aa201509125622f1e5a61596029077e92bddcd42f62015091253c55c605b00df070041c59a67cdf7b92015091226f6202cd936d3b7baf906b076ca9a9a201509122374285c2f349361bd7d3df929d4e3022015091220ad13b73adb71cb3d8913f55c0c8479201509121742992a47f13964edf994d62e28110420150912141be378431eca637e80211f6a6ab49720150912129539a5a5533967250f582c155e3cc82015091209e4b9ee3672b76dcc8f9d1c49fc96ee2015091206cb9a77d9e0954fa7cb880a755509c02015091203cc7984449c960d3a36a8360d190bcb201509120171d6f47fd9589044be5852f59976a02015091258462607c75b8b216382a036121f29fd2015091255f7ec7517149b723b8cd8658f91d274201509125278f3023cc499beac1194b3e856861a2015091250e6f018e3052f2fc1ff503c8763326b20150912477b6c76e6ca88493ca6b492f6bd6bea2015091243a5e96c64fdf353882045b28677bfb320150912408968b9f20e7f62e4237d5732fc17d92015091237952a0d3472d2f62f55595750a23e4620150912348c08e74e4ec321551acd17fc6e7cf020150912323c43e47fa78d0c005f63f6f08d8990201509122905d7d4be6469dafa8b1145f01ccfbb2015091226e7398e14552d1d36d7786334a23b0d2015091223a91f52e9f6c2aadefaee901f2ee33c2015091220632c0950b22d182b94c7f98344644320150912172271ebe9eb37bddf85da337e850ead2015091212006a2ff03f1f0ab77a30f6b0db22722015091209ed3d163b6abb7ad4b90b70ad21dc6d2015091206eb7e2c9da2f07a0998d1ae316f569b2015091203b1e6bef3e24b1e2a1024fca31bde4d201509120089d1fb79a8c0c9c04e6b8c7123f664201509125709f364a98aabe4bec26f9644e2f3272015091254a47070669517dfd6cd05d4cb469f662015091251a39b589cc2c65243365a46df1b40c62015091247c855a8486494492ed52556c50f2c532015091244990c9bd1a98be3b37fd19c5b7cd9a12015091241b5bc20466589c094c3e8d3f0cb5e9420150912380a20d60f5d9396ffccaece861dfcba201509123536586b850b7ad0179530e1dac7ec642015091232fe2bca05bd189d826c2e6c9db528442015091229cd1b38e4f9cadd00667387ba75e1ec2015091225760488c54b988853e08a5f561b870f20150912222a2b9a0cb67a6431e969e8748021eb201509121995d17428d3ffb5a916a53f6542156b2015091217450444e3ceb229e9bc31e04646e09c2015091213210b3db3fb9abcefcf45d29f0fb6642015091210617e3fad11e2bc57aec1a4e696ca292015091207a11b237af57fc15ae033aefbd9193e2015091204256ea75231a06e2649f6822184daf820150912006267deb4da5fec8edb6bd995c2d2fb2015091256ce187e6b142fb388cab4dc351e5fd2201509125366cda621717e7705a6a53724ee717620150912506b444a5555bdb560f2504b3f212f1320150912474302e55dac8406354e7dac6362b7c420150912455a4de56ee0585e851a8ca1f155d18e20150912417c6c3d266d7f578ebfd2141d63025f2015091238cb7f341be05a38b0c4500adb805b8c2015091235f5929fd4ea4cd6cf828ed3849bc9fb2015091232ce85c43f15dfe90117046aab3a698720150912280e9fe80d2fc4bc4961f6fe1713a49c201509122584b17b92b5f8f809bb3e84352de1e12015091222bc281c7358d7e3b64b01e434de40cb201509121903f6d2014fe9305e8efd05ed1e21ff2015091216d8fd001aeee457a876d8e2df5ba81a2015091213d770357b55cccafb6911a4ff2ce9c0201509121042d886c3532f103d0b6c60a650477f201509120733cd511835b43265fef2f5349131b420150912038954bf7a8c4a4d1f59528550fdc49e2015091200713b78775567a4c6a5ceb940c5e99b201509125761a665d69fe4dfd5860edc364c67a4201509125366161566c431fbee4cfb59c56216062015091250db5153f13a2cf155589dea984e081220150912482f9d01a4ce74836bdd643f6ca18c4d20150912452d33b041c61e23f3ccdecafbcba8782015091242887797da2c1c02f83662dd0f582d1c2015091238755d167316b667defaa3e058d60fda2015091236affcb1d11c8fac1cbe475c2af65eeb201509123394fc698a8807e9227852fbc0350fcb2015091230e3663e134e39dcfd67e71c0738a6002015091227d500dbc671413fbc1a4180eb8dc72220150912247a6f6526f08f293fca1ff700f2993c20150912212104f5e16c6e1a093f9e686cd6dccd20150912183ed02e5ffec092f1e33c387d5de4f72015091215b67f8480d0e604c09b35e716f750b720150912123cfc2246d90da91cc9675ec769ca2c2015091209ec13c9cd07070f2cff8e9a0cdf1ecf2015091202d65fe04b059a623295c2ca804ebcb32015091259afdb3f103ffd05ba6f015880619b7920150912550b38d079af33c7abead3761e7449b62015091252cb2222b22c47a1b24286584a445817201509124956f4b84d51cffe1809eadcdf9cf7cc2015091246760f8f1bd73e9e90aa092c8d6181652015091244fece5fbe71be1c3ca86454ff8774072015091240407cd46644e08f2a78d91026440ec42015091237500d2087fe41823ea1003455da5c892015091234211f8fa880a03e4c21245360f90f9d20150912303d1c1783894504901034f2135102c12015091226410c1e76c49c42458f234a5318e77020150912234e832d5daba2439bce4a3ab126900b20150912205e22ee0de1edddb07e3a4a1cb498412015091217318ec8aabf63acf7b788cf8e622f182015091214be85a129e6b68a40e67e0e3446e6f42015091211de92c6800a3f11fed97ef9dd55adf720150912083751fcd23b1a0b301d0f3f47ce5c9920150912055dbd909c1ca69d420142d6b528627b20150912022e7d763d0ace56a72156403cbe7f062015091248790bf04f0d5b38e93cc3642933b5c12015091244b883bac2dc4d4a99fcb25b562f4aa12015091242a6461cc9c52ee085fd5bdf50463779201509123547e576fe4e3e111dd923163cde53932015091229077936d00cd2963921df5a6559d41a20150912275659c53b1b12fca54994f9046820c920150912241a647d392ff3d231e67c01e50dfb842015091221b54443d2929c5888f1eed25c51e8c5201509121805cebb2b4422bd038bd8aaec4f58e42015091216d5447b5b75125982fee9c8ac4971ec2015091213e947464c1e24e5cd0bddc4e065c7a120150912107614fcd6d71952caa354235d649f6f2015091207f4da2fc5324ac191155e0084cddb562015091204d779c9876eebc7a3fef2e29d06d99a20150912015d1c05735556153f96e3e19ff745392015091258674215fc418153707902238beb8d5d20150912559646ccf762ec5d1bc89ffe8131a3e02015091252f9f884ee09c25fcfa5a977ae6b70c120150912491e1faf6a973874d276f1ce7532afe02015091246635ecb3162f8e7d0b1e7d4415d7e482015091244c38116dde398b14e44bcb84e038b1f2015091241afeea42e2a21be7632e25042a0ab2220150912388ecbbc2d417f1e184c81d17fa6ff072015091230ed908691deec4c06d47e60f64423c2201509122701af380b26f85b9dac86c13d067791

20150912245939574e5ae6af6bf93159cc708cc5201509122154e1ea6d7fd2606d1180477f1318d1201509121844fc5f9c6fe86b3603474625a2893a2015091215f9cbe15acd9878df856ae48e89ffb5201509120989e2407fa60d2373f3825325183c66201509120633d3faf242d4cdf8b11e516d13780a20150912589e13d62b81337ee8ce942a63e1899d2015091255719d728bc947d2639997a15d7947f32015091246ee514cfebc8ddbd641b7f1daf23b082015091240d98f6fbb37705f9fa7a512bb5bee962015091237d6e4655b75e6b48246d94afbfdcccd2015091231ea807862f55894b0f552277185f89220150912288f520c51889ded85749cae9e07228320150912156bf838eb0208a0bbcbdf68fbce82c32015091213c53515f8f55dad54fa947293eb60ca2015091210d86c8bf131499d993ca39682b70b81201509120762700501e3f8f2f4dc289a8715ad332015091204e10a79c628481e69a0e16cf422ff792015091258466bac6e23c30574b7b88959e7ac8c2015091256a8c09726620183eef6c124445566f420150912530d5ea3739e6da4050f695f90e688b420150912492b72881c33ac5150c29bc8827cd9d12015091246da7a0f2baf5f01ab4270187c5d4dec20150912440bb55bb3ea5898ef24a668df898e4120150912400286cda7f812716b0797415e48c6322015091232ac1fba841dbdceb478c36f79a96def2015091222177840b298d2e4c89168ff6a804b77201509121972a7955300f584d88f9e04ceba2bc12015091216b734bf4e6c394c26a553513b786d902015091210902a97c3054e81a38687cd691c64b92015091204f4e34d571e8cda0f1d1c8c769ff69d2015091259080b3bcdcdce322b023afe81170d9b20150912569fbfd7f25f4297eed1420b5d29535d2015091253543340d47bdf41378939019b9c2433201509124716ae994d432348410bcf58e213e695201509124377a68769d0df1f33b8b7827c10adf12015091240fd730a43176d1497d27a302580895720150912378e9fb0cd1095044de245cea484084020150912347d100d4b35eec4c70811faa5b22c622015091231ddb8467a9329ac2c1e9a43717026fb2015091222ba8dfc7d860958a31b50050d8c55f02015091216aeff83a3662abc5bed8185d1a2605e2015091213623eb3045092eb40e512c7e00ffb682015091203aa6e6b48e011493f9f658fd4d182032015091201df085ff84163515c2c8695580ba15320150912582076ec863d2784864a6954bdb5deba2015091255026f9ca2b2a011e7ebe4fea424170c2015091251587429ae961b82ffcb9bb6dfcec5a22015091248de6e539420dc2bdfd912357bba1d2c201509124215bee66c9906e70743a5e164459d562015091239261475a1a03c35de39136bc68385142015091236f602748293a2ee74a87ac4301df1b92015091233daff2e78566bf1bea1f8ec22ebf2ef2015091226407b0629b09f6bd5fef92763d7e80b20150912230ff5e658f29346390491f87faf6c902015091221c5753d674242c0c3fd574585f5f315201509121829dd159f9b92a2418832f361acf45e2015091212061e94f3b07b8e31d757724f7116bb20150912094f58b51f14afa978ec3c88730f0b18201509120360ff7cdca25b6dae8b953271b4836f2015091200f3b0bff08e9a070c4ac4a7691836af2015091254d70b04095f7aad717b3fdc4509d5192015091251b72f9927016f1720832001f4b5e81d2015091248f8f02ea9685c8cb18b0638c1d9939620150912457255321bc175b86f0ea8b159b0fa412015091243c4d280c07cf017c0c762e4829afeaf20150912407aff1290247287203f7ae2c5c3924520150912349b713a845ce2ac7e4e5c153f9e0a1d2015091231208b02ebd078fb2016fc9c1a5dfdb620150912281eeaa8eee32ee7f9953f6fd3d2ae392015091225db1bbe813ed32114989c962054a9152015091222b4a4c76daa540fbe52ca13aebe85062015091219e2b3723e8f5505188d4e2433099cc92015091217e548b57a065e3f0913ef5f718121d42015091214af417712fa7a7616a0a69f88857db32015091212c57b118f6b6a9e1d87d769f413d5e02015091208f42352460a66ed9211e9565535dff12015091205215788a70dabcac6fd8f456e00f90320150912025903693657da0aabe9841df96595452015091200e67fb4011e566e1f88b9f5f44fd7a820150912576b44ebd1d30cf7188d8924c38e9cbe20150912545c1cbc8a5448f30033abcf8770a1082015091251ef9f6fd56eece6ce033dc1444b72352015091246598cbbfb9f2c83925baf3b1aeea8a32015091236e9a8011a3eaef867c46c5460e0d50d20150912319a43ba3f57bdf51415ee1dd13073ed20150912284cf09a4a2a2b301e3191bae070bec020150912138580075fac2a736f7961cb0df6436b201509125091dc7487da3a169f26340a3ec564d3201509124281e557cfeb9ecdd317d475acffcac720150912380b1e9aa44ccece36481188cb8c67e0201509121851914c7484e2bbb5fd55bcd2429a832015091203f10a2183d75987f3f46577d83dffd5201509125051f6b25f707c2e005fe28bf1b7ec85201509124714dafafc691fe6ce7f936dd7ce2c592015091241b6862d3fab3dd237bebd1eed6d8f652015091238700ebf8f1b254c56953f4ede14a6152015091235e424faf74626b514688b1f6b32d6a620150912329270135055a8bdcf1e9bd2dc1117072015091229136e4683ef295fb99d56800065bc0d2015091226f0ee1d63dbcd6505fcd74ac47682622015091224483e7eed1979f0705c85bf941917cf2015091221de4e0ccd9b53eb3f1ee8aa11a30c452015091218cc1de63d22065fb14f22217c353cc1201509120627aaf7fce044ad57e91e3922fc75ce20150912039a98b6fcc384b8d00c8808d6babe0c201509125737e11b5e9c85cade550e1ad8ef44c0201509125580abdbecf836a6cc345327d9606855201509125137605d6fe91c59428e759963f62c7020150912479814959721b9c8ae331865eba212492015091244cecc3918099b9651c995fd34ebf0e720150912418a79159e346f4b1c4fa1a639589a8a2015091235ea4767ff991580c74f9f517f6799fa2015091229634ac8942662524576b82f6354bfca20150912234dbfa24d71c8157af66ccea591de2a20150912201db1c037ec44ee999fce5ee170b8112015091214699bf6238806cca5e9a433bde23ead201509120791b1fee886bd0c8ba8c0989b8d57482015091200f599f52ba884d2584d567fcacbfe3520150912549f89608650c0ec6ae73fab6bc1a94120150912513ac0f36bc955c73d6c20d11bb7434c2015091245b1e5a2d01a7138afe2d3bb48738ba620150912375096751d6be3c04af492166f33b3dc20150912333e8c688ea81898191a188493d58b2a2015091227310fcedb332cbee8274988adc411f020150912240a04a365d07b42ecc1e1d9760942a020150912150e4393b5907659d5a1094d0976ae1e201509120920332a97ceeb051594103713737aaf2015091206001f95f156c2088e82d6b8fba4a17a201509120416cb15fa23a25d8530c02867d8b118201509120100a68291de7cfde546cb58ab8aa41a

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zapłaciliśmy za nocleg w AL nigdy więcej niż 5e od osoby, ale byliśmy sporą grupą. Spaliśmy od marmurowego hotelu do domu weselnego w trakcie wiecznej budowy.

 

Często jednak cena jest za pokój a nie za osobę, co może być istotne jeżeli jedzie się samemu.

Edytowane przez bosi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tam Kristos jest z noclegami? Są jakieś kwatery do wynajęcia, hotele? Jak z cenami? Bo ja już tylko lołbudżetowo.

Nie mam pojęcia na temat kwater i hoteli... Jak dla mnie to poza zasięgiem finansowym. Jak ma być ,,lołbudżet'' to tylko na dziko. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ma być ,,lołbudżet'' to tylko na dziko. :P

Wiem, wiem. Ale wiesz jak to jest. Będę musiał kupić wyposażenie biwakowe. Znając moje podejście to jednak hotel i kwatera wyjdą taniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.