Skocz do zawartości

PanCatmood

Zarejestrowani
  • Liczba zawartości

    27
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez PanCatmood

  1. Hermesie, odpowiadam: 1. Ameryka Południowa jest super. To najfajniejsze miejsce w jaki byłem do tej pory. W Argentynie się zakochałem, Boliwia dzika i tak zróżnicowana, że przez pierwszych kilka dni w ogóle nie widzieliśmy asfaltu ani ludzi, tylko piach i wiatr. A potem dżungla i lasy deszczowe. W pewnym momencie zatrzymałem się i zastanawiałem, czy wszyscy widzą to samo co ja, bo zajebistość otoczenia tak nam spowszedniała, że przestaliśmy zwracać uwagę na dwumetrowe liście i liany zwisające przy drodze.. 2. Mega bezpiecznie. Normalnie zostawialiśmy kaski i kurtki na motocyklach, czego nawet w Warszawie nie robię. Jedyny incydent był taki, że Rysiowi ukradli kamerę którą miał na kasku, a kask powiesił na motorze i poszedł jeść. To było ruchliwe miejsce przy granicy i w sumie to nic dziwnego.. Wszystkie złe rzeczy jakie słyszałem o tamtym rejonie, wydarzyły się w Brazylii, ale tam nie dojechaliśmy w końcu. 3. Transport finalnie wysłaliśmy z pomocą Oli z ADV Factory. Kombinowaliśmy wcześniej z samodzielnym budowaniem klatek i wynajmem kontenera, ale to się nie opłaca. Za mało mamy motocykli, żeby wypełnić cały kontener, jest masa opłat portowych o których nie mamy pojęcia itp. a każdy dzień opóźnienia w odbiorze skracałby nasz wyjazd, a każdy dzień opóźnienia w nadaniu powodowałby utratę biletów powrotnych. Bez sensu. Tak nadajesz, przylatujesz a motory czekają w magazynie celnym. 4. Ceny średnio takie jak u nas. Oczywiście zdarzyło się, że w małych miastach kupowaliśmy steka wielkości kartki a4 za 15 zł albo za nocleg na pustyni dla 5 osób z obiadem płaciliśmy 80 zł., ale w większości było porównywalnie do Polski. 5. Motocykle sprawdziły się. Żaden nie wrócił na lawecie, choć miały ciężko. U mnie tylko spaliła się wiązka elektryczna, ale to usterka na własne życzenie, bo kabel szedł pod półką i zgniótł się przy zakręcaniu. Finalnie straciłem klakson. Nie ma tragedii, choć w dużych miastach bez tego jest trudno. Tam wszyscy trąbią. Poza tym nawet gumy nie złapałem. 6. Przemyślenia na przyszłość: - na drugi raz na pewno nie pojechałbym w 5 osób, bo to za duża grupa. Samo ustalenie, czy jemy, gdzie jemy, kiedy tankujemy, gdzie dziś śpimy itd było wyzwaniem. - kompletnie nie doceniłem ogromu tego kontynentu. Poziom trudności jazdy po "normalnych" drogach czasem przypominał tor enduro. 250 km na dzień to był maks. Czasem tylko 80 km, ale to na drogach, gdzie w nawigacji pojawiała się trupia czaszka :) (np. Yunges albo Cuesta de Zapata). Trzeba też częściej planować przerwy techniczne i odpoczynki. - deszcze w porze deszczowej w lasach deszczowych to nie są żarty. - ciężkie motocykle nie nadają się kompletnie do tego rodzaju podróży, które ja lubię. (Nowa Afryka okazała się wielkim rozczarowaniem) - dodatkowe baki, kanistry, jedzenie lyo są nie do przecenienia. - muflon na kanapie sprawdził się doskonale. - do tej pory zakładałem 10 % rezerwy czasowej i finansowej na niespodzianki. Myślę, że trzeba to zwiększyć do przynajmniej 20% - na milion procent tam wrócę. Właściwie to nie chcę jechać nigdzie indziej. :) Zdjęcia powrzucam niedługo, bo mam ich naprawdę dużo. Jak masz jeszcze jakieś pytania to pisz śmiało. pozdr, PW
  2. Panowie i Panie, żeby nie zanudzać moja relacja z tegorocznego wyjazdu zajmuje jedynie 7 minut: Przejechaliśmy około 10 tys km, 4 kraje, 5 osób, 6 tygodni. Miłego oglądania! PW
  3. PanCatmood

    Suzuki DR BIG

    Ale w jakim sensie nie działam??
  4. PanCatmood

    Bigos advenczer

    Szczerze to nie wiem. Na pewno jest dużo lżej niż oryginalnie, bo kilka pudeł plastików i innych gratów stoi przy śmietniku :), ale nie miałem czasu podjechać na wagę. Jak teraz sprzęt wróci do domu to z czystej ciekawości do zważę. Z "obserwacji uczestniczącej" mogę stwierdzić, że nie jest źle, ale to nadal jest klocek cięższy od lc4.
  5. Kowal mi zawiózł do Biszkeku. Nie miałem tyle czasu, żeby jechać z Polski bo to dodatkowe 10 tys przez Rosję..
  6. Dopiero dostałem płytę ze zdjęciami z tego wyjazdu - około dwóch tysięcy sztuk, załączam kilkanaście. Podobno kiedyś będzie jeszcze film...
  7. Lagi są cieniutkie, i chociaż mają skoku 210mm to w piachu mają tendencję to skręcania się. Wiem, że wszystko zależy od sposobu jazdy, ale ten motocykl po kilku drobnych modyfikacjach może być naprawdę zajebisty :) Właśnie rozważam zakup takiej tenerki, i od razu chcę wstawić przedni zawias WP 48.
  8. Kowalowe wyjazdy mają to do siebie, że każdy może robić to co chce. Można jechać razem a można wybrać zupełnie swoją trasę. Ja robiłem tak, że umawiałem się w jakimś wspólnym miejscu za jakiś czas - np. koniec dnia - i jechalem swoim tempem. Czasem puściłem Kowalowi sms-a że wszystko jest ok i gdzie jestem, żeby się chłopak nie denerwował. :) Miałem też małe problemy z gaźnikiem i nie chciałem się za bardzo oddalać od grupy.. Musiałem go wyjąć i wyczyścić szczoteczką do zębów (w jutrach na wydokości 3200 mnpm) Kirgistan jest super, Tajikistan jest zdecydowanie mniej zielony, trochę przypomina księżyc.. Staraliśmy się trzymać żółtych dróg, ale i tak mieliśmy kilka przepraw przez rzeki i kilka razy musiałem dobrze trzymać kierownicę, żeby nie odlecieć - nawet na asfalcie hopy mogą mieć po 2 metry :) Udało mi się też pogiąć niewyginalne felgi excela. Generalnie wyjazd raczej trudny, ale nie z powodu potrzeby jazdy trudnej technicznie, czy siłowo. Po prostu tam na wysokości ponad 3 tys nie ma czym oddychać i wszystko strasznie męczy. Niektóre przełęcze miały nawet po 4600m i śnieg. W takich warunkach po prostu nikomu nie chciało się dziczyć :)
  9. No nie!! U mnie działa.. To może w ten sposób: https://plus.google.com/+PiotrWojciechowski-PAN/stories/4944d8c5-63cd-3912-9a25-a03b3d48f98d1480ef60c94
  10. Panowie, Właśnie wróciłem z wycieczki i wrzuciłem garść fot na moje konto googlowe. Większość to tzw. "samojebki", więc nie wiem czy jest sens przekopiowywać je tutaj, a zatem załączam link: https://plus.google.com/photos/+PiotrWojciechowski-PAN/albums/6051463566521702145 Google samo posortowało, dodało mapy i poukładało chronologicznie. Wystarczy naciskać strzałkę w prawo :) A na zachętę polecam to: //Hermes: podmieniłem link na działający
  11. PanCatmood

    Buciory

    Tcx pro 2.1 Ważna jest dla mnie wyjmowana "skarpeta", twardość, szybkoschnącość i wygoda. Crossfire 2 też wyglądały fajnie, ale tcx sprawiają wrażenie trwalszych..
  12. Kristos, niestety nie dam rady w tym roku ogarnąć kolejnego wyjazdu.. Za tydzień Kirgizja i Tadżykistan.. Innym razem się odezwę, bo zachodnia Afryka to mój ulubiony rejon na wycieczki :) Sent from my iPhone using Tapatalk
  13. Z wyważeniem nowej teresy jest wszystko w porządku. Nawet powiedziałbym, że o niebo lepiej niż w bigosie. Jednak przednie lagi to padaka.. Trzeba swapa zrobić z ktm-a :) Sent from my iPhone using Tapatalk
  14. PanCatmood

    Suzuki V-strom DL 650 K4

    Jak miałem DL-a to kręcił się do końca i nie zamulał. Spróbuj pogadać z mechanikiem, który zna się na tym modelu. Ja osobiście polecam Michała Szramę z Farbiarskiej w Warszawie, bo ogarnia temat znakomicie.. Sent from my iPhone using Tapatalk
  15. Olej kostkę zasilającą. Pierwze słyszę o czymś takim. Manetki podłączasz albo bezpośrednio w aku - bo oksfordy same się wyłączają, albo pod stacyjkę. Jak byłem na tyle leniwy, że podłączyłem je pod światła, bo w dl-u nie da się uch wyłączyć. Każdy dodatkowy element elektroniczny może się zespuć. Im mniej tego ustrojstwa w motocyklu tym lepiej :) To oczywiście moja osobista opinia i nikt nie musi się z nią zgadzać :)
  16. Z DL-owego doświadczenia podpowiem, żebyś sobie handbary założył. Koniecznie z z belką aluminiową, albo nawet samą belkę od Zety. Grzane manetki bez handbarów to jak "impreza bez alkoholu" - można ale po co :) Z kolei seryjne suzukowe handbary pękają przy byle parkingówce, a przy okazji tracisz klamkę sprzęgła. Ja w końcu założyłem klamki z Womet-techu z dodatkowym zawiasem, te które w razie gleby składają się po prostu do góry, a potem wracają na miejsce. Belka dodatkowo ochroni Ci palce w razie poważniejszej gleby. Letko robi fajne rzeczy - kiedyś nawet zrobił mi uchwyt na saperkę, jak jechaliśmy do Rumunii to bardzo się przydała :) Rozważ wymianę dog-bonsów. Ja kiedyś kupiłem je też od Letko. Zwiększają prześwit o prawie 3 cm, co w przypadku vstroma robi naprawdę różnicę. Koszt ok 80 zł :)
  17. PanCatmood

    Bigos advenczer

    Panowie, bardzo dziękuję za słowa uznania :) W kwestii centralnego wydechu, to cel był taki, żeby z kuframi motocykl miał jak najmniejszą szerokość. Dlatego stelaż na kufry został zwężony a wydech poleciał na górę. Niestety, to rozwiązanie też ma wady, bo wydech musi być krótki, żeby nie wystawał, i przy dobrych skokach udaje się go przytrzeć. Oczywiście w Warszawie jeszcze nigdy nie przytarłem, ale nie budowałem go do jazdy po mieście :) Taką kiedyś zrobiłem symulację jak jest i jak mogłoby być: Teraz już nie zabieraz ze sobą całego domu, właściwie, to wcale już nie jeżdżę z kuframi, więc całe zamieszanie straciło sens. Jak znajdę fajnego karbonowego akrapa w ludzkiej cenie to pójdzie na bok :) A w kwestii owiewki boano, to jest to coś, co mi zawsze strasznie się podobało. Ta Afryka służyła mi za inspirację: Teraz zastanawiam się, czy do mojej lc4 też czegoś takiego nie założyć, choć mogłaby to być lekka profanacja :)
  18. PanCatmood

    Dzień dobry

    A pewnie, wrzucaj! Bardzo jestem ciekawy co narobiłeś :)
  19. Modyfikacje DL-a jakieby nie były nie mają dużego sensu, bo nigdy nie zrobisz z niego prawdziwego enduro. Sam kiedyś walczyłem z tym tematem. Wszystkie zmiany mają charakter bardziej kosmetyczny, bo musiałbyś zmienić cały przedni zawias i koła na szprychowe ale na tył nie wejdzie 18 cali, inaczej puścić wydech, a ponieważ silnik wisi na ramie to może się z niej urwać. Aluminiowa rama nie będzie się cieszyć na skokach i może popękać a wagi i tak nie zmniejszych do zacnych 160 kg.. Lepiej kupić drugi, wyjdzie taniej :) DL jest super na drogę i szuter, ale postawię Ci skrzynkę czegokolwiek chcesz jak dojedziesz nim (samodzielnie i na kołach) do tego cycka na mh5 :) :) Taki był mój DL:
  20. Kristos, my też planujemy na jesieni (bardziej listopad) jeszcze jeden wypad do Afryki. Może jakoś to połączymy? Bardziej myślę o zmniejszeniu kosztu samego transportu, bo nie chcę narażać Was na moje specyficzne towarzystwo :) Daj znać!
  21. Zapakowani na lawetę i ściśnięci w małym Patrolu wyjeżdżamy z deszczowej Polski. W drodze do Tazy. Wiosną w Maroku jest bardzo ładnie i zielono. Zupełnie inaczej niż jesienią. Najgorszy kamping w całym Maroku. Niestety dojechaliśmy za późno i w środku nocy nikomu nie chciało się szukać alternatywy W tle widać ośnieżone góry, a na dole temperatura prawie 30 stopni. Pierwszy przymusowy postój - skończyła mi się benzyna :). Na szczęście mieliśmy kanister ratunkowy.. W Missour, tuż przed wjazdem na pustynię okazało się, że mam flaka. Byłem przekonany, że gdzieś przygniotłem dętkę na kamieniu. Powód okazał się być bardziej prozaiczny. Haniebny gwóźdź przebił mi kostkę i grubą dętkę.. Na szczęście 100m dalej była wulkanizacja. W końcu jedziemy po pustyni. Tak naprawdę to był pierwszy raz sprawdzający na serio nasze zmodyfikowane zawieszenia. Banany nie schodziły z twarzy. Klasycznie już nocleg w opuszczonym forcie Legii Cudzoziemskiej. Chyba wszyscy tam lądują :) Następny dzień na lekkim kacu, ale szczęśliwie nie udało nam się zgubić. Urocze, typowe marokańskie miasteczko. W samo południe lepiej jest gdzieś poleżeć w cieniu. Wyschnięte jezioro, w drodze z Merzougi do Zagory. Jeszcze wszyscy w dobrych humorach. Kopalnia kwarcu jak się później okazało. Nie mogliśmy przejechać przez góry, bo ciągle myliliśmy drogę. Najlepiej widoczne były drogi wyjeżdżone przez ciężarówki, które jeździły do kopalnii. Zaliczyliśmy chyba ze 3 podjazdy, po których trzeba było wracać na dół. Fesz fesz w wyschniętej rzece. Bardzo ciepło i ciężko. Nocleg we wsi, której nie ma na mapie. Szczęśliwie spotkaliśmy grupę francuzów i razem ruszyliśmy następnego dnia. Tak właśnie naszą trasę pokazuje montana. Według gps-u wjechalismy do Algierii. Tuż przed wyjazdem. Właściciel „oberży” przyniósł benzynę w butelkach i wszystkie klucze jakie znalazł - tak na wszelki wypadek. Szybko i sprawnie pokonaliśmy drugą część drogi. W Zagorze byliśmy przed południem, choć zakładaliśmy cały dzień walki. Zagora nie jest już taką malą i sympatyczną wioską jaką zapamiętałe 10 at temu. Teraz to prawdziwa metropolia z latarniami, bankami i masą restauracji. Trochę takie Zakopane. Droga mh5 dała nam w kość. Było trudniej niż się spodziewaliśmy.. Charakterystyczny cycek w najwyższym punkcie drogi mh5. Dalej miało być już lekko. W końcu droga. Następnego dnia mieliśmy głównie asfalf, ale i tak było bardzo ciekawie. Po zatankowaniu okazało się, że konsekwencją gleby na mh5 jest rozszczelniony bak. Na szczęście Grzegorz miał ze sobą poxilinę, która okazała się byc niezastąpiona. Druga guma na tym samym wyjeździe. Po prostu szczęście niepojęte. Na tzw. „pół-flaku” przejechałem 40 km.. Gdzieś w górach Atlasu Kupujemy świeże figi, które z daleka wyglądały jak suszona kiełbasa. Szczęśliwe zapakowani do drogi powrotnej Tak wygląda track z gps-u. - - - - - aktualizacja - - - - - Hermesie, usterek poważnych nie mieliśmy. Ja tylko złapałem dwie gumy i op glebie musiałem uszczelnić bak poxiliną. Koledze na pustyni przekosiły się lekko półki, ale wszystko do zrobienia. Tej trasy Dl-em nie zrobiłbyś, ale jest cała masa fajnych dróg na których deelem czułbyś się jak ryba w wodzie. Sam kiedys miałe k9 i rozumiem, że dl ciągnie w teren, jednak w kopnym piachu to nie jest jazda tylko udręka.
  22. Nowe forum więc napisze nową relację :) To będzie bardzo krótka relacja, ponieważ o Maroku zostało już tyle napisane, że nie ma sensu się powtarzać. Dla mnie to był czwarty raz w tym kraju, dla Grześka i Maćka chyba drugi. Postanowliśmy pojechać w trójkę do Maroka, koncentrując się głównie na pustyni i górach i omijać miasta i atrakcje turystyczne, które każdy z nas już widział. Zapakowaliśmy motocykle na lawetę i z Warszawy ruszyliśmy w stronę Malagi. Po dwóch dniach byliśmy już na promie. Samochód z przyczepką zostawiliśmy w Chefchevouen i pojechaliśmy dalej na Missour, Merzougę następnie pustynią do Zagory, potem do Alnif aby przejechać "kultową" drogą mh5. Dokładną trasę wrzucę niebawem, jak odszukam w pracowym kompie zapisanego tracka z gps-u. Zdjęcia też dorzucę później, ale już teraz polecam prawie godzinną możliwość zobaczenia Maroka naszymi oczami: http://youtu.be/NcIyWcZUIFc'>http://youtu.be/NcIyWcZUIFc Jedna przygoda szczególnie zapadła mi w pamięć, i jak to zwykle bywa, właśnie jej nie ma nagranej na kamerę. Przekonani o swoim świetnym przygotowaniu, wyposażeni w gpsy, mapy, wodę, paliwo i doświadczenie postanowiliśmy pojechać z Mercougi do Zagory pustynią. Po pewnym czasie okazało się, że wszystkich tych elementów zaczyna nam brakować. Po drodze kilku miejscowych próbowało nas przekonać, że rzeka wylała i jest duży i nieprzejezdny "fesz fesz". Oczywiście proponowali odpłatne pokazanie nam drogi, która jest przejezdna. W końcu uznaliśmy, że skoro tyle osób o tym mówi, to może faktycznie trzeba wziąć to pod uwagę. Finalnie pojechaliśmy drogą pokazaną przez beduina i wylądowaliśmy po środku wyschniętej rzeki, zakopani po ośki w "fesz feszu". Wykopywanie i wyciąganie motocykli w samo południe zabrało nam większość czasu, sił i wody pitnej. Pojechaliśmy dalej, drogą, która miała być nieprzejezdna i ku naszemu nie-zdziwieniu, okazała się być o niebo lepsza niż ta wcześniejsza. Następnie wjechaliśmy w burzę piaskową, i próbując z niej się wydostać, znalaźliśmy się w miejscu, którego nie ma już na garminowskiej mapie Maroka. Zapytany o drogę do Zagory beduin, najpierw wybuchnął śmiechem, a potem pokazał ręką kierunek i powiedział że jeszcze 180 km. Cała nasza trasa do Zagory miała mieć ok 200 km, a już przejechaliśmy ponad 150... Po mału kończyła mi się benzyna, woda i słońce.. Szczęśliwie jednak po jakimś czasie spotkaliśmy karawanę terenówek i razem z nimi dotarliśmy do wsi, gdzie uzupełniliśmy zapasy, i przenocowaliśmy w hoteliku nawet z bieżącą wodą.. Teraz to brzmi nawet zabawnie, ale chwilami byliśmy srogo przerażeni :) Na wszelki wypadek podaję jeszcze raz link do filmu: http://youtu.be/NcIyWcZUIFc
  23. PanCatmood

    Powitać

    O, siemasz Letko!
  24. PanCatmood

    Bigos advenczer

    Dzięki! Bardzo wysoko oceniam przedni zawias, który kompletnie odmienił starego bigosa. Wąska owiewka i porządny stelarz to kolejna ważna rzecz, bez której nie wyobrażam sobie dalszych wyjazdów. Do niekoniecznie udanych eksperymentów mogę zaliczyć centralny wydech, który udaje mi się czasem przytrzeć kołem na dobrej hopie. Montowanie tuby z narzędziami wewnątrz tylnej owiewki też odradzam - zgubiłem ją razem ze wszystkimi kluczami i zapasową dętką, coć do opony miała kilkanaście cm odstępu.. Super też sprawdza się osiemnastka z tyłu. W końcu motur przestał się zakopywać bylegdzie..
  25. Panie i Panowie, Niniejszym przedstawiam Wam mój motocykl. Jest to Suzuki Dr 800s z 1995 roku, po kilku mniejszych lub większych modyfikacjach. Najważniejsze zmiany opisałem na obrazku, natomiast reszty, jak np podwyższenie kierownicy, grzane manetki, wyłącznik zasilania "głowy", uchwyt TT do montany itp już nie opisywałem. Zdjęcia z tzw. akcji zaraz podlinkuję. - - - - - aktualizacja - - - - - A tu jeszcze kilka zdjęć: Bigos o zachodzie słońca :) Kokpit z Montaną w ładnej scenerii Bigos z właścicielem Widok od przodu W trakcie naprawiania dziurawej dentki Tankowanie Tankowanie z widokiem na "miasto" Zagora - tu widać końcówkę wydechu Panorama ze szczytu na drodze mh5 //Hermes: podmieniłem załącznik na obrazek z uploadera
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.