Drugie podejście, na szczęście udane. ;)
Wyjazd w poniedziałek 03 wczesnym rankiem, długa autostradowa nuda i ból d..py. Nocleg w Taxenbach (Austria). Wtorek, cały dzień na Grossglockner. Trochę musiałem polatać żeby się odblokować po poprzednim wypadku.
Powrót do Taxenbach i następnego dnia kilka innych przełęczy m.innymi passo Stalle, którą bardzo polecam.
Generalnie chcieliśmy w środę dolecieć do Stelvio i w okolicy kimnąć się, żeby w czwartek od rana zaatakować passo Stelvio. Nie wyszło nam to, ponieważ pod wieczór, szukając noclegu, niechcący przejechaliśmy Stelvio. Na totalnym zmęczeniu, śpiesząc się do znalezionego w necie noclegu, zaliczyliśmy najtrudniejszą technicznie przełęcz. Plusem było to że byliśmy tam praktycznie sami.
W czwartek innymi przełęczami cofnęliśmy się do Austrii, spanko i od rana w piątek powrót do domu.
Wyjazd trwał 5 dni i zrobiliśmy ponad 3000km. Zakochałem się w Alpejskich drogach i na pewno tam wrócę!
Jeszcze parę zdjęć kolegów: