Elwood Napisano 24 Lutego 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 24 Lutego 2016 (edytowane) Link do mapki dnia popszedniego: https://goo.gl/maps/qEWsMo5UiL92 Zobaczymy, jak sobie poradzę z tym, uplołderem... Wstajemy raniutko, kawa z mlekiem i w drogę. Śniadania z reguły jemy później. Ja nie mam o poranku apetytu, Benek podobnie. Kole 10-tej łapie nas pierwszy głód i wtedy stajemy. Życie w dolinie przebiera kopytami... To jedyne miejsce w całej dolinie, gdzie biegnie jakaś alternatywna droga. W prawo prowadzi w kierunku doliny Vancz. My jedziemy... ...prosto. Google maps już od kilkudziesięciu km pokazuje "nic". Po przejechaniu kilkunastu km... ...oglądamy się za siebie. Trudno zachować jakieś proporcje... Wydaje się, że to ledwie parę km... Wąwozem płynie Obichingoł. Obok my... Powoli zbliżamy się do celu... Powoli, bo jest na czym oko zawiesić. Za nami taki obrazek... Dojeżdżamy do ostatniej wioski w dolinie. Po drodze były ich w sumie, może cztery jeszcze... Ot, kiszłak co 50km średnio... :) Zostawiamy ją za sobą i wyjeżdżamy na dużą łąkę. Przecina ją niewidoczny strumień, ze sporym stopniem i kawałkiem solidnego trzęsawiska... Z dobry kwadrans szukamy możliwości przebicia się dalej. A dalej droga wydaje się być całkiem, całkiem... No, i na tym wysypisku otoczaków się skończyła. Postanawiamy w cudnych okolicznościach przyrody dokonać krótkiej inspekcji, i wtedy... ...zaskoczył nas mieszkaniec wioski. Widział na wcześniej i udał się w naszym kierunku, kierowany ciekawością i z niekłamaną życzliwością przywitał się. Dolina ta zapomniana jest przez Boga. Turyści tu w ogóle nie docierają, z rzadka jakieś ekipy wspinaczkowe, próbujące od tej strony podchodzić Pik Komunizma. Do podstawy szczytu z jakie 50km jeszcze, ale nie prowadzi tam droga. Coś, co można jeszcze od biedy nią nazwać urywa się po 2 kilometrach i przechodzi w ścieżkę dla kóz. Na tę wyprawę zabraliśmy z Benkiem, poza tym, o czym wspomniałem, jeszcze 5 piłek do nogi i drukarkę do zdjęć. Piłki postanowiliśmy zostawiać w miejscach szczególnych... Znaczy wyróżniających się oderwaniem od cywilizacji. Drukarka zaś umożliwiała nam natychmiastowy wydruk zdjęcia po prostu... Pomysł na nią podsunął nam Cypis (www.cypis.pl) Kumpel, z którym spotykaliśmy się na Biesowisku. Nietuzinkowa postać... Z jego eskapad upodobałem sobie jedną. Zimowo-wiosenny wypad do Mongolii w dwie Dyskoteki... Opowiedzieć o niej w dwóch słowach, można tylko tak: JA PIERDOLĘ... Niesamowita wyrypa! Pomysł z drukarką okazał się strzałem w dychę. Tymi fotkami sprawialiśmy ludziom ogromną frajdę. Tu, dokąd dojechaliśmy nie było już zasięgu telefonii komórkowej. A jak żyją tam ludzie, zaraz wam pokażę. Bez specjalnych ceregieli doszliśmy z Benkiem do wniosku, że jest to pierwsze miejsce, gdzie z czystym sumieniem możemy zostawić jedną z 5-ciu piłek. Nasz sympatyczny towarzysz, o wdzięcznym imieniu Nasrallach, najpierw został zapytany, czy dzieci posiada.... :) Pytanie tak z dupy, że już lepiej było zapytać, ile stąd do morza... Ale procedura, procedurą. Porządek musi być. Nasrallach przynał się do jednej żony i dzieci pięcioro, więc zdecydowanie na prezent zasłużył. Oczywista zostaliśmy natychmiast (i to jeszcze przed wręczeniem piłki) zaproszeni do niego, więc obiecaliśmy, że w drodze powrotnej wpadniemy na czaj. Po wypstrykaniu czterech hdr-ów we wszystkich światowych kierunkach, spakowaliśmy manatki i ruszyliśmy na podbój Piku Komunizma. Nasrallach zapewniał, że normalnie jest już stąd widoczny (a na pewno z jego okna), ale mimo pięknej pogody, ten najwyższy szczyt Pamiru schował się był w chmurach... Jeszcze tylko moje portrety dwa... ...i po chwili... ...zatrzymała nas ściana krzaków. Kiedy Benek poczyniał foty, ja poszedłem zlustrować teren. W haszczorach cała kupa zasadzek. Teren mocno podmokły i grząski. Najpewniejsze wydawało się koryto tego strumienia... ...którym ujechaliśmy może z jeszcze 500m i dupa... https://youtu.be/cde6nYPMOKM W drodze powrotnej trafiamy na Nasrallacha, który specjalnie dla nas złowił w strumieniu trzy pstrągi. Piłką bawią się już dzieci z wioski... A Nasrallach zaprasza na posiłek. Na całą wioskę składa się 5 rodzin... Są praktycznie samowystarczalni, bo muszą. Zimą są odcięci od świata. Żyją skromnie, by nie powiedzieć biednie. O tym, jak się tu żyje opowiem w kolejnym odcinku... Ale już nie dzisiaj. P.S. Hermesie, start z uplołderem był dobry, ale na trzecim zdjęciu ładowanie kodu się zacięło... ;) Edytowane 24 Lutego 2016 przez Elwood Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hermes Napisano 24 Lutego 2016 Zgłoszenie Share Napisano 24 Lutego 2016 Hermesie, start z uplołderem był dobry, ale na trzecim zdjęciu ładowanie kodu się zacięło... ;) Poszło PW Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 25 Lutego 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 25 Lutego 2016 (edytowane) Chatka, na końcu świata. Życie w samym kiszłaku bardziej, niż surowe... Nasrallach hoduje owce i kozy. Nie ma własnego transportu, więc dwa razu do roku zajeżdża tu kupiec z Duszanbe i kupuje zwierzyniec za grosze. Jakaś pomoc tu kiedyś docierała... ...ale nie ma pewności, czy Nasrallach tego nie kupił. Handel taką pomocą kwitnie w najlepsze w sąsiednim Afganistanie. Tam wystarczy tylko wejść do przydrożnego sklepiku w Wachanie. Obejście Nasrallacha: Pokój gościnny, z rzeczonym oknem... Nic, że akuratnio nie ostre wyszło... To z tego okna... ...przy bezchmurnej pogodzie widać Pik Komunizma. Jest z tej perspektywy imponujący, jak zapewniał nas gospodarz chatki. Sień... Pozostałości po pstrągach. Miałem tego dnia ścisłą dietę. Znaczy nie jadłem nic. Sraczka męczyła mnie od kilku dni i konsumowałem spore ilości węgla, celem jej powstrzymania i już szło nieźle... Patrząc jednak na kumpla, który po dwóch pstrągach cały w skowronkach zabrał się za trzeciego, powiedziałem - hola!...Cały misterny plan jebnął w gruzy. Zasrałem czarnymi plamami całą powrotną - 200km trasę, ale... byłem szczęśliwy. Ten pstrąg wart był tego! Zapewne przygotowany został w tej kuchni......a dokładniej w pomieszczeniu kuchennym ściśle, z wejściem po prawej... ...znaczy tu. Ale bez......takiego pieca ani rusz. Choć można wypiekać lepioszki również na ścianie obszernego woka:I też robią. Będzie o tym więcej, w dedykowanym odcinku. A dalej......obory i... ...spichlerz. Opał, to podstawa bytu. Na szczęście okolica obfituje w roślinność. W ogóle jest bardzo zielona, co sprzyja hodowli. Każdy kawałek ziemi jest tutaj zagospodarowany, nic nie ma prawa się zmarnować. A teraz spójrzmy wokoło siebie. Zajrzyjmy np. do naszego śmietnika... Ile w nim odpadów... Produkujemy więcej żywności, niż jesteśmy wstanie skonsumować. Wszystko dlatego, że produkujemy tanio, i do tego niskiej jakości. Jest tanio, więc konsumujemy ponad miarę. Nie mamy gdzie tego spalić, bo nie musimy zapierdalać w polu. Zatruwamy się ustawicznie, bo bez konserwantów nie poleży to to w lodówce więcej niż dwa dni. W procesie produkcji pozbywamy tą żywność jej atutowych składników... W konsekwencji tyjemy, a nawet jeżeli nie, to i tak zapadniemy na którąś z chorób cywilizacyjnych. Dochodzi tempo życia, które generuje stres. Możemy nic nie robić, ale zewsząd i tak jesteśmy atakowani milionem bodźców. Klikniemy w fejsa i już mamy setki znajomych... Bezwiednie dzielimy ich problemy, tworząc przy tym własne, z dupy wzięte. Ile ludzi 50 lat temu mogło powiedzieć: mam 5 setek znajomych...? Chyba tylko skorumpowani urzędnicy. Ja nie mam konta na fejsie, ale firma rodzinna, którą prowadzę ma. Syn, który się obecnie doktoryzuje, pisał pracę magisterską, w której uzasadniał skuteczność komunikatorów społecznych. Facebook jest nośniejszy dzisiaj, niźli sama tylko strona internetowa. Czy da się dzisiaj wylogować do świata realnego...? NIE. Ten świat odszedł wraz z ostatnimi numerami Motocykla... Świat bez tego wszystkiego, co nazywamy dumnie CYWILIZACJĄ, jest pustką. Nie jesteśmy już wstanie tej pustki doświadczyć. No chyba, że... ...wylądujemy w takiej dolinie rzeki Obichingoł. Nagle ta pustka, okazuje się darem życia. Po dwóch tygodniach zmysły się wyostrzają, bo nie są napierdalane z zewnątrz. Rzeka huczy, wiatr wieje, koza beczy... Powietrze sterylne, pstrąg z tak czystego, wolnego od zanieczyszczeń strumienia, że nasz organizm głupieje. Powoli, sukcesywnie oczyszczamy się z cywilizacyjnych złogów i nalotów... Ja np. sram od kilku dni tak, że zaczyna to już być męczące... :) No i tak sobie spokojnie bytuje tam Nasrallach... ...z częścią (na zdjęciu częścią) swojej rodzinki. Żegnamy Nasrallacha i wracamy... Rozglądam się za Pikiem, ale on ma mnie/nas gdzieś. Otoczył się pianą z chmur i zażywa kąpieli... Znaczy to tylko, że muszę tam jeszcze wrócić. W podobny sposób podchodziłem kilka razy Pik Engelsa. Pewnego dnia udało się... Budzę się i... ...jest! Widziany o wschodzie słońca, z wrót namiotu. Tu, w pełnej krasie... Modelowy wręcz. Jak to mówią... Dla takich chwil warto żyć. Powiem więcej. Takie chwile dają życie, bo leczą... P.S. Generalnie, do konsumpcji w czasie wolnym polecam: http://www.piw.pl/shop/marek-konarzewskina-poczatku-byl-glod/ https://youtu.be/nnJMvIsRfPQ Edytowane 25 Lutego 2016 przez Elwood Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 25 Lutego 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 25 Lutego 2016 Wiedziony wątpliwościami, sięgnąłem po wypłowiałą już mocno mapę Pamiru (wydawnictwo Geco Maps 1:500 000) i zlokalizowałem na niej trochę więcej wiosek, niż podpowiadała mi pamięć. Na moje usprawiedliwienie dodam, że u nas na takie "wioski" mówi się "kolonia wsi", czyli kilka zabudowań. I tak jest w istocie. Drugie. Dolina zwie się... No właśnie Obichingoł (na filmie ze pstrągami Nasrallach nas poprawiał)..?, czy tylko Chingob...? Te osobiste dociekania "prawdy" zwróciły moją uwagę w jeszcze jedną stronę. Otóż na pierwszym spotkaniu w terenie, pytałem naszego gospodarza, o szlak, który kiedyś rzucił mi się w oczy. Chodziło mi o przejście do doliny Vancz z Pashimgar, do którego dotarliśmy. Okazuje się, zę doskonały przewodnik po TJK i Pamirze "Tajikistan and the High Pamirs", blisko 720 stron obszernej wiedzy (dostępny m.in. w Sklepie Podróżnika - niestety po angielsku) podpowiada, ze ów szlak jest i przeszedł go W. Grąbczewski (a to wcale nie wynika z jego książki, którą naturalnie przeczytałem) i A.Stein w 1915-tym. Pierwszego chyba nie muszę przedstawiać, drugi może być mniej znany. parę ciepłych słów poświęcono mu na tym blogu: https://rbkclocalstudies.wordpress.com/tag/sir-marc-aurel-stein/ Ponieważ te nazwy, doliny itp. mogą wydawać się obce, do tego brak jakiejś ilustracji tematu, wklejam więc linka do tego szlaku: https://goo.gl/maps/AHzTpN1K5XC2 znaczy tej jego części, która mnie interesuje. Poczyniłem tę mapkę z jeszcze jednego powodu. Otóż nie potrafiłem ustalić również, skąd wiem, że ten odcinek ma około 45km... Ta prowizoryczna mapka utwierdziła mnie na razie tylko w tym, ze dobrze wiedziałem. Być moze powiedział mi to Nasrallach, ale na takim zadupiu oni operują inną jednostką - czasem. Dla nich szlak nie ma 45km, tylko np. trzy dni. Na dzisiaj to tyle. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 26 Lutego 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 26 Lutego 2016 (edytowane) He, he... Mało kto klika w linki... ;) Ostatnia mapka nie robi, jak widzę. Opuszczamy dolinę. Gdzieś tam Pik Komunizma (dzisiaj Somoni), delikatnie obnaża się, ale to jak wspomniany cycek w welonie... Z przeprowadzonych "badań" wynika, że różnica poziomu między mną, a tym wystającym wierzchołkiem, to około 3,5km. Nie znajdziemy w Alpach takiego przykładu... https://youtu.be/f_yUXIB5hS8 Od strony północnej towarzyszy nam łańcuch Gór Piotra Pierwszego, od południa Góry Darwaz. Oglądam się cały czas za Pikiem, ale on, swoje wie... Na żywo... https://youtu.be/wMBVVvU7n5w Tej parze ma się kolejno: 4936m i 5880... Towarzyszą nam również dudki. Dość pospolity tutejszy gatunek. Wąwóz imponujący... Zawsze mówię, że nie szkoda czasu na tę samą drogę. Pod warunkiem, że pokonuje się ją w obu kierunkach. A to jest herman. Herman, to młócka zboża rogacizną spiętą w kierat. Tu jest tego namiastka, ale widziałem (i sfociłem) kierat wołów. Ten wołowy, to klasyczny wariant. Wydaje się to niewiarygodne, ale nie dotarł tu cep, mimo, ze ujarzmiło ten naród Cepów Trzech, czyli Sawiecki Sajuz... CCCP. W Polsce w ten archaiczny sposób młóckę przeprowadzano przed wieloma wiekami... https://www.youtube.com/watch?v=nVpouQ9qkfs Jeszcze bardziej dziwnym wydaje się fakt, że to jedyna znana mi nacja, która z dawnym Sajuzem wzdycha do dziś. Jeżeli ktoś tam był i wie, w jakich warunkach żyją tam ludzie, to cywilizacja ruska była w jakiś sposób dla nich dobrodziejstwem. To komuniści wybudowali im drogi, zelektryfikowali i płacili niskie, ale stałe pensje... Więcej tym ludziom do szczęścia nie potrzeba było. Lokalna młodzież... Zwróćcie uwagę na tego najstarszego chłopaka. Przecież on swoimi włosami nie pasuje do otoczenia... Pozostali też tak jakoś nie bardzo. Nierzadkim wcale obrazkiem jest rude dziecko z niebieskimi oczami. To pozostałość po europejskiej cywilizacji, czynionej tu przez Aleksandra Macedońskiego. Bydło tutejsze... Zieleń Chingobu mocno kontrastuje z innymi, wyżej położonymi dolinami. Pruszkowska rejestracja. Sąsiadem Benka przez wiele lat był Masa. Rzeka rwie się. https://youtu.be/_6hCKWLCpHc Dziewczynka z jabłkiem, niczym dama z łasiczką. Dlaczego ta krowa nie ma identyfikatora w uchu...?! Jeszcze jeden dudek, na zakończenie dnia... I Patrol Benka w okolicznościach przyrody... https://youtu.be/dOQwMCq9RU0 Jakoś tak nieostro, ale melancholijnie wyszło... Dolinę Chingob opuszczamy o zmroku. W środku nocy docieramy w okolice posterunku, który nas przepuścił na krzyżówce z A372. Teraz zadaję sobie pytanie, dlaczego nie podjęliśmy ponownie próby objazdu Chaburabot...? Aaaaaa... już wiem. Skoro wiedzieliśmy, że można przekroczyć Karamik (granica TJK/KGZ) na rzeczonej drodze, postanowiliśmy więc jechać do KGZ (lub do Chin) i czekać na rozwój wypadków w Pamirze. Edytowane 26 Lutego 2016 przez Elwood Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 26 Lutego 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 26 Lutego 2016 (edytowane) No, skoro pobieżnie temat odbierany, to skrócę "dniówki", bo chyba f-cznie tego za dużo jest. Benek strzela swoje hdr-y, to ja strzelam jego. W Damburacha (czy jak, to wiochę zwać), z drogi A372 odbiliśmy w kierunku Piku Komunizma. Taka moja trauma była... Musiałem go mieć! J.w. Benek się topi. Dotarliśmy do zarwanego mostku i ni chuja dalej... Tuż obok minęliśmy cmentarzysko UAZ-ów. Niestety fotki "główne" mam na dysku przenośnym, a ten z synem się wyprowadził. Na filmie jednak coś widać... ;) https://youtu.be/sL_QN2SJ3xw Jestem kurewsko zawiedziony i musimy zawrócić. Po dwóch kilometrach wycofu widzimy jakąś szutrówkę pnącą się po zboczu... - Jedziemy...? Jedziemy! W ten sposób zaliczyliśmy jedno z najbardziej urokliwych miejsc, jakie dane mi było ujrzeć w Górach Azji Centralnej... Na początek soczysty podjazd... https://youtu.be/-ILJe081Zbw Na górze delikatnie wyrywa nas z butów... Szczyt, to Pik Agasis - 5877m. Rozstawiamy krzesełka, rozbieramy się niemal do rosołu, wyciągamy browary (chłodne) i kontemplujemy w zachwycie okolice. Jedziemy dalej, w zasadzie, na zasadzie, gdzie oczy i koła poniosą i trafiamy na letni wypas Kirgizów... No i na oczach dzieci i kobiet (bo to południe i prawdziwi Kirgizi na koniach w robocie)... https://youtu.be/ooohd4pF7dU Zebraliśmy watachę dzieci plus ja -100kg polskiej mocy i wypchnęliśmy Patrola z kupy bydlęcego gówna... :) Pod oporem auta kończyna zapadała mi się w gównianej brei, do 3/4 łydki. Dalej stopa opierała się o kawałek lodu... Znaczy na wiecznej zmarzlinie. Obrazki z wypasu. Bardzo zalotna, młoda Kirgizka. Kobiety w porządku kirgiskim stoją zdecydowanie na drugim miejscu. Nie jest więc najlepiej trafić w odwiedziny w porze, kiedy mężczyźni są "w polu". Normalnie w takiej sytuacji nie doznacie klasycznej gościnności. Po prostu kobitom nie wypada zaprosić obcych facetów do jurty. Nie pozwala im na to obyczaj. Wobec nas kobity uległy... :) Benka widzieliście wielokrotnie już na fotach... Ale ja... może Dżordż Klunej nie jestem, ale... Może to przypadek, ale jedna ze starszych pań "w zagrodzie" była nauczycielką. Bardziej otwartą... Akurat była w odwiedzinach u tej "zalotnej" córki. Zresztą sami zobaczcie... https://youtu.be/AK6ZcTqcEsw Wyjątkowo urodziwa, jak na tę nację... Z wyjątkową ochotą zaprezentowała dla nas dojenie krowy... Tamże, również zostawiliśmy piłkę i parę gadżetów, ale czegoś mi tam osobiście zabrakło, do wypełnienia misji... Może dlatego, że osaczył nas babski klan...? https://youtu.be/zWEYEOqF094 Nie ważne... Spytaliśmy, gdzie tu się możemy rozbić, "z dala od ludzi" i wskazano nam kierunek. Kierunek iście był zacny... Otoczenie co prawda delikatnie tonęło już w chmurach ale jezioro, pośród niczego nastroiło nas mega pozytywnie. Nie pamiętam, co było na kolację. Na pewno browar i jakiś mój miszung na patelni, z produktów zielonego bazaru... Nie zapomnę jednak, tych gwiazd, które nagle spadły na nas znikąd i tej przejmującej ciszy... W której nasze serca waliły, jak dzwony... To, co zobaczyliśmy rankiem... Cdn. Edytowane 26 Lutego 2016 przez Elwood Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hermes Napisano 26 Lutego 2016 Zgłoszenie Share Napisano 26 Lutego 2016 No, skoro pobieżnie temat odbierany, to skrócę "dniówki", bo chyba f-cznie tego za dużo jest. Weto! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 26 Lutego 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 26 Lutego 2016 I tak nie dociągnę do końca. W mordę jeża... Przejrzałem właśnie, tylko część fot z tego wyjazdu i to jest temat bez końca... Zmieniam formułę... Skoro jest weto ( ;) ), to wrócę do was na jesień. Pod warunkiem, że coś namotam. PZDDR! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
staszek_s Napisano 26 Lutego 2016 Zgłoszenie Share Napisano 26 Lutego 2016 O niee, czekać aż do jesieni? Zmiłuj się człowieku... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 27 Lutego 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 27 Lutego 2016 (edytowane) Spora część materiału jest na dysku zewnętrznym, a ten błąka się gdzieś u syna. A wydawało mi się, że materiał cały jest u mnie... Akurat ten na kolejne odcinki jest na zewnątrz... :( Z umieszczania filmików na pewno zrezygnuję, bo mają ledwie kilka wyświetleń. Przeniosę materiał do bloga i tam będę kontynuował. Jak wkleję cały materiał, dam linka. Z tym trza będzie jednak chyba poczekać do zimowych wieczorów. W ubiegłym tygodniu udało mi się wreszcie przekonać kumpli w warsztacie 4x4, by dokończyć projekt mego Lublina (w wersji autobus). Kristos zna temat. Firma AMZ z Kutna przerobiła kilkanaście Lublinów 3, na autobus szkolny. Wszedłem w posiadanie jednego i zabrałem się do małych przeróbek. Z małych zrobiły się większe i tak zabawa nie miała końca. Na początek oddzieliłem budę od ramy. Silnik (Andoria 4cT90) i skrzynia (wersja KIA - i to jest gówno, bez dwóch zdań) wylądowały w Pabianicach u kumpla, który doprowadził zestaw do należytego porządku. W czasie między zająłem się resztą. Rama, o dziwo, była w znakomitym stanie, ale ponieważ obok warsztatu jest piaskarnia i malowanie przemysłowe, to grzech było nie skorzystać i za 600zł, zestaw zyskał nową szatę w technologii statkowej. Dołożyłem niezajebliwy reduktor z Mercedesa G, doszła płyta pod wyciągarkę, dodatkowy zbiornik paliwa (uzysk - plus około 120l). Obecnie montujemy intercooler (od bmw E 46) i w przyszłym tygodniu powinien być silnik wreszcie odpalony. Układ chłodzenia został zmodyfikowany o miedzianą chłodnicę z Mercedesa 307D (oryginalna - to najłagodniej rzecz ujmując, totalne nieporozumienie). Potencjalną wyciągarkę napędzi (na dwóch paskach) nowy alternator zapożyczony z Lexusa. Generalnie sporej ingerencji wymaga jeszcze cała instalacja elektryczna. Przekładnia kierownicza została poddana renowacji i w zasadzie uratowana w ostatniej chwili. Zostały wykonane podstawowe prace blacharskie, ale sporo jest jeszcze do zrobienia. Tylne drzwi , to w zasadzie śmietnik. Należy jeszcze wymienić ramkę przedniej szyby. Na razie na gotowo zrobiony jest spód budy, co by po złożeniu materiału do kupy, już do niego nie wracać. To tylko część prac. Nie liczę nowych amortyzatorów, zregenerowanych resorów i wielu innych. Do montażu czekają fotele (od VW Sharana i Mercedesa Vito V oraz tylna kanapa z Multivana T4). Alternatywnie pozostawiam trzy rzędy autobusowych ławek... :) Pozostaje jeszcze uruchomić drzwi boczne, otwierane pneumatycznie. Ja jednak rezygnuję z obecnej instalacji i chcę pozostać przy czystej mechanice. Tak mu się wyglądało po zakupie... A tu, jak ta wersja Lublina wyglądała po opuszczeniu AMZ Kutno: http://www.car-brochures.one.pl/displayimage.php?pid=2666&lang=polish Mam w związku z tym autobusem, kilka niecnych planów, a co wyjdzie...? ZObaczymy... :) PZDDR! Edytowane 27 Lutego 2016 przez Elwood Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hermes Napisano 27 Lutego 2016 Zgłoszenie Share Napisano 27 Lutego 2016 Z umieszczania filmików na pewno zrezygnuję, bo mają ledwie kilka wyświetleń. Filmiki zamieszczane na stronach nie wliczają się w liczbę wyświetleń filmu (z tego co wiem) - dopiero jak ktoś kliknie obejrzyj na YT :P Co do Lublina - będziesz wycieczki oprowadzał po dalekim wschodzi? :P Pasowałoby go jeszcze troszkę podnieść patrząc na zdjęcia z poprzednich postów Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 27 Lutego 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 27 Lutego 2016 (edytowane) Pies trącał filmy... ;) Lublin po regeneracji resorów stoi tak: Nie ma potrzeby go podnosić. Jestem nim wstanie objechać w 80-90% to, co przejechałem do tej pory. I to w zupełności wystarczy, by zawieźć tam moją żonę i pokazać jej "wschód" bez stresowania jazdą w cięższym terenie. Trakcja zależy od opon. Z reduktorem nie straszne mi solidne podjazdy i zjazdy. Nie muszę też katować sprzęgła przy pokonywaniu jakiś wykrotów... Wycieczek nie zamierzam prowadzić. Nie umiem łączyć pasji z zarabianiem pieniędzy. Tym niemniej przejechać się gdzieś po hipstersku z kumplami...? Czemu nie... : A tu filmik, który ostawię jeszcze na jutubie: https://www.youtube.com/watch?v=tAwiNxC-R4U Edytowane 27 Lutego 2016 przez Elwood Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
staszek_s Napisano 28 Lutego 2016 Zgłoszenie Share Napisano 28 Lutego 2016 Fajna sprawa, taki podrasowany kamper własnej roboty, ciekawe jakie wyposażenie planujesz, lodówka pewno obowiązkowa ;) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 28 Lutego 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 28 Lutego 2016 No właśnie, kamper to za bardzo nie będzie. Ale miejsce na lodówkę niewątpliwie się znajdzie... ;) Dostałem od kumpla w prezencie kuchenkę (mini kozę) z nierdzewki, jego produkcji i jej konstrukcja umożliwia i gotowanie na niej i ogrzewanie. Nie przewiduję jazdy w jakiś siarczystych mrozach (do tego zdecydowanie lepiej nadaje się silnik benzynowy) ale skoczyć se np. na Białoruś zimą i pobytować w terenie... Czemu nie? Robienie z tego "autobusu" kampera, to dodanie mu sporo wagi, a to nie jest mi potrzebne (kosztuje od chuja). Tym niemniej muszę rozłożyć ciężar tego, w co go wyposażę tak, by obciążał on maksymalnie tylną oś. Te założenie wynika z prostego faktu, że Lublin ma ją właśnie napędzaną. Plus jest taki, że górki będę brał lepiej, niż auta napędzane na przednią oś. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
staszek_s Napisano 29 Lutego 2016 Zgłoszenie Share Napisano 29 Lutego 2016 Miałem na myśli coś, w czymś można spać (nie bawiąc się w rozkładanie namiotu w deszczu np), zjeść, rozłożyć mapę. To dla mnie kamper, luksusy to już "nadbudowa" :) . Ważniejsze właściwości jezdne i chyba prostota konstrukcji, żeby się nie miało co zepsuć (jak najmniej elektroniki). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 29 Lutego 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 29 Lutego 2016 W istocie. Trafiłeś w sedno. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 16 Maja 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 16 Maja 2016 (edytowane) Po długiej przerwie, blog już hula: Opisanie świata moje Tam się będę z wycieczek streszczał. Edytowane 16 Maja 2016 przez Elwood Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 11 Czerwca 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 11 Czerwca 2016 Tu kilka refleksji z wypadu do Czech. Cziesky Pedal Ekspedyszyn 2016 Bardzo udany wyjazd. Kontynuacja zeszłorocznej Wycieczki do d...y Bardzo inspirującej... Zapowiada się cykliczna impreza. Szukamy obecnie kolejnego tematu. Może jakieś podpowiedzi...? :) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
staszek_s Napisano 11 Czerwca 2016 Zgłoszenie Share Napisano 11 Czerwca 2016 Smakowicie się zapowiada tylko muszę z kompa poczytać, nie wiedzieć czemu z komórki widzę wszystko od tyłu, od ostatniego odcinka. Jak Boga kocham nie wychyliłem jeszcze żadnej "dziesiątki" ;) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 11 Czerwca 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 11 Czerwca 2016 No trza trochę przewinąć older post :) Dodaję też Afganistan, który szczególnie polecam. Wybrałem się tam dwukrotnie moją Toyotą HJ61. W 2008-ym i 2010-tym. Mimo, że ta druga wyprawa miała większy rozmach i zakończyła się spektakularnym sukcesem, bardziej cenię sobie tę pierwszą.Na bieżąco będę drukował ją tu: Afganistan 2008 Czasu już trochę od tego wydarzenia minęło, ale zdjęcia pozwalają pamięć odświeżyć, ale przede wszystkim, razem z relacją, pozwalają mi jeszcze raz tę niesamowitą wyrypę przeżyć... P.S.Na blogu Afganowi 2010 poświęciłem skromny fragment, acz bardzo osobisty.Koledzy poświęcili mu kanał z kilkoma filmami tu:https://www.youtube.com/user/Afganistan2010 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
staszek_s Napisano 13 Czerwca 2016 Zgłoszenie Share Napisano 13 Czerwca 2016 Tropienie Jożina z Bażin dla mnie bomba! Chyba się sam wybiorę na mały trip, mam tylko ze 20 km do piwnego raju, ale jakoś trzeba będzie pokonać blokadę psychiczną przed łączeniem piwa i roweru. Chyba, że na koniec dnia... ;) Dzięki za relację, czekam na kolejne odcinki Afganistanu! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 16 Czerwca 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 16 Czerwca 2016 (edytowane) Czy warto grac dla jednego kibica...? :) Niemieckie landy odciely mnie chwilowo od zrodel ale w relacje afganska wloze troche serca. P.S. My tez mielismy pewne obawy z tym piwem w Czechach, ale w minipivovarze "U konocka" wyzbylismy sie wszelich zludzen i tychze (obaw)... :) F-cznie, wypijalismy srednio po te 8-9 piw na trasie (no i cos tam na wieczor i na sniadanie) ale celowalismy w piwa lekkie, czyli takie, ktore Czesi pija po prostu na codzien, jak zabojady roztwor wina na wodzie. Edytowane 16 Czerwca 2016 przez Elwood Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hermes Napisano 25 Czerwca 2016 Zgłoszenie Share Napisano 25 Czerwca 2016 El, z niecierpliwością czekam na rozwój relacji! Im więcej czytam i oglądam o dalekim (bliskim) wschodzie tym bardziej mnie tam ciągnie... Jożin daje rade :D:D:D Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 6 Lipca 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 6 Lipca 2016 Udało mi się popełnić coś dalej w temacie AFG 2008. Tyczy się to Doliny Wielkiego Ałaju. Znanej wszystkim tym, którzy podjęli próbę zdobycia lub marzą o tym, czyli o Piku Lenina albo po prostu zmierzają w Pamir drogą jego pierwszych zdobywców.Dolina Wielkiego Ałaju - wstęp Dolinę tę przejeżdżałem w sumie 10x. Zjechałem ją całą wzdłuż i sporo wszerz. Zjazd do niej z przełęczy Taldyk, przy dobrej pogodzie gwarantuje spektakularną panoramę Gór Zaałajskich - moją ulubioną. W linku powyżej jest pierwszy odcinek - wstęp. Nie jestem orłem w robieniu zdjęć, ale przez tyle lat eksploracji tej doliny (nie mam tylko zdjęć z 2007-ego, bo nie zabrałem aparatu... :) ) narobiłem ich sporo i jest z czego wybierać. Nie ograniczę się do zdjęć z 2008-ego, tylko z całego okresu. Wstawiłem też dwie mapki poglądowe, by można się było zorientować w terenie bez dodatkowego góglania. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elwood Napisano 22 Lipca 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 22 Lipca 2016 U znajomków wydrukowałem relację z testów dotyczących surwiwalu wydmowego. Miałem przyjemność być zaproszony i druga przyjemność, to obecność mojego przewodnika po surwiwalu wydmowym. Super wiedza, podejście do przyrody i w ogóle. Test pokrowca bivi cover BR-1528 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się