PawełS Posted March 6, 2018 Report Share Posted March 6, 2018 W Gambii byliśmy dwa lata temu. Postanowiliśmy tam wrócić gdyż wtedy konflikt między Senegalem a Gambią spowodował, że nie wpuszczano do Gambii żadnych pojazdów mechanicznych. Zdobyliśmy Gambię ale tylko autobusem. Teraz postanowiliśmy raz jeszcze spróbować. Choć ten region nie jest zbyt stabilny politycznie i najbardziej bezpieczny. Drogę przez Maroko nie będę opisywał. To był szybki trip na weekend jak to ktoś napisał. Po 800-900 km dziennie aby jak najszybciej dojechać do Mauretanii. Ciekawie i cieplej robi się dopiero w okolicach Sahary Zachodniej. Po trzech dniach wjechaliśmy do Mauretanii. Na przejściu granicznym znów straciliśmy 4 godziny ... Północ tego kraju to tylko piachy. No i problem z benzyną. Gdzieś na pustyni rozbiliśmy biwak. Następnego dnia przejechaliśmy przez stolicę tego kraju czyli Nawakszut. Ulice tego miasta potrafią być pokryte grubą warstwą piachu. Z resztą i poza miastem większość jest w remoncie ... Przed granicą skręciliśmy w stronę parku Diawling. Niestety lub stety to prawie 50 km tarki gdzie można się trochę zakurzyć i spotkać guźce. I tak dojechaliśmy do granicy z Senegalem. Tu też nie jest lekko. Po kilku godzinach i dokonaniu mnóstwa opłat wieczorem dojechaliśmy do Saint Louis. Na szczęście tu już można kupić whiskey ... Po krótkiej nocy w Saint Louis skierowaliśmy się do Dakaru aby do GTL-a załatwić oponę gdyż uległa przecięciu ;). I znów nie zawiedli przyjaciele, którzy skontaktowali nas z Gościem który podobno jako jedyny w Dakarze (i pewnie w Senegalu) ma GTL-a i może załatwić opony do tego motocykla. Nie będę opisywał ile czasu straciliśmy na znalezienie tego cżłowieka ale zdjęcia dużo więcej Wam wyjaśnią :rotfl . GTL już na stanowisku serwisowym. A tu pokój obsługi klientów ... Po kilku godzinach z nowymi oponami wydostaliśmy się z tej metropolii ... Wieczorem zanocowaliśmy już buszu. W nocy słychać było dziwne dźwięki. Zmęczenie jednak wzięło górę i spaliśmy jak susły. Rano szybkie śniadanie i ogień w stronę granicy z Gambią. Koło południa poddaliśmy się kolejnym procedurom granicznym. Za każdym razem inaczej wyglądają i ciągle ktoś domaga się kolejnych opłat. Strona senegalska poszła sprawnie. PO stronie gambisjkiej już tak nie było łatwo. Po kilku godzinach podziwialiśy najmniejszy kraj w Afryce - GAMBIA zdobyta !!! Tego dnia pojechaliśmy ile się da na wschód. Po drodze zwiedziliśmy kamienne kręgi Wassu, które tak na prawdę były naszym celem w Gambii. Przed wieczorem udało się przekroczyć rzekę i nad jej brzegiem zabiwakowaliśmy. Wcześniej jednak udało nam się zrobić zakupy ... wiadomo jakie ). Rano ruszyliśmy na zachód aby dokończyć objazd rzeki Gambia. Po drodze w czasie jednego z odpoczynków nawiedzili nas tubylcy :cool . Przekazaliśmy dzieciakom długopisy, zeszyty i oczywiście cukierki ... ale tylko dziewczynom. Koło południa zajechaliśmy na kolejny kamping. Tego dnia mieliśmy trochę więcej czasu aby odpocząć. Od następnego dnia miał się zacząć powrót. Póki nie zrobiło się gorąco ruszyliśmy w stronę przeprawy promowej przez rzekę Gambia. Musieliśmy trochę odczekać ale i tak motki puścili na początek kolejki. Granicę tym razem udało nam się w miarę szybko pokonać. Nawet łapówek nie trzeba było zbyt wiele podarowywać ;). Tego dnia chyba odnotowaliśmy temperaturowy rekord (38 st C w styczniu). Przed wieczorem rozbiliśmy się pod baobabem. Tomek musiał wykorzystać sytuację aby pohasać ... Zachód był słońca piękny :good . Rano ... troszkę boczkami pojechaliśmy w stronę wybrzeża. Koło południa ponownie znaleźliśmy się w Saint Louis. Tego dnia mieliśmy lepsze lokum :ekstra . Następnego dnia znów jazda na przejście graniczne. Kilka godzin w plecy i nasza ulubiona 50 kilometrowa tarka ... Potem już bezkresna Mauretania ... Gdzie piasek potrafi spłatać figla :roll: . Później kolejna granica .. kolejny stracony czas ... Noclegi nad Oceanem bywały dosyć ciekawe. Oprócz wraków statków można było się naciąć na patrole wojska lub policji, które bardzo się nami interesowały :lol: . Po 16 dniach i przejechaniu 7800 km dotarliśmy ponownie do Hiszpanii. Naszą wycieczkę zakończyliśmy tradycyjnym ucałowaniem starego lądu. Link to comment Share on other sites More sharing options...
old1977 Posted March 6, 2018 Report Share Posted March 6, 2018 podziwiam i zazdroszczę będzie co wspominać może i mi kiedyś uda powłóczyć po czarnym lądzie, Link to comment Share on other sites More sharing options...
Hermes Posted March 8, 2018 Report Share Posted March 8, 2018 Ładny wynik, prawie 8kkm w 16 dni. Szkoda, że część obrazków nie działa. Super wyprawa. Może kiedyś wreszcie odwiedzę Afryke :P @PawełS nie ma oporów, by rozbijać się gdzie popadnie? Bezpiecznie jest? Link to comment Share on other sites More sharing options...
PawełS Posted March 8, 2018 Author Report Share Posted March 8, 2018 Nie zauważyłem, że linki już nie działają :(. Więcej fotek znajdziesz na moim FB: https://www.facebook.com/motowyprawycompl/ Nie wszędzie jest bezpiecznie. Poza tym nie wszędzie można się rozbijać. Sahara Zachodnia i Mauretania są obszarami gdzie jest bardzo dużo kontroli policji i wojska. Mieliśmy ich koło 70. Na szczęście przygotowaliśmy fiszki, które skracają czas kontroli. Na kolejnych checkpointach sprawdzają czy wszyscy są. Jeżeli nie pojawisz się na następnym mogą Cię szukać. Na granicach traci się bardzo dużo czasu na załatwienie formalności. Trzeba uważać bo każdy chcę Cię naciągnąć. Tam wszystko działa inaczej. Nam ciężko jest to pojąć. Bez doświadczenia lub przewodnika raczej bym odradzał tam jechać. To nie jest cywilizowane Maroko ;). Link to comment Share on other sites More sharing options...
Stanek Posted March 13, 2018 Report Share Posted March 13, 2018 Bardzo cenny poradnik na przyszłość, te rejony bywają niebezpieczne, dlatego najlepiej mieć kogoś kto będzie nami kierował na miejscu. Jak dostaliście się do Maroka? Link to comment Share on other sites More sharing options...
PawełS Posted March 14, 2018 Author Report Share Posted March 14, 2018 W dniu 13.03.2018 o 12:02, Stanek napisał: Bardzo cenny poradnik na przyszłość, te rejony bywają niebezpieczne, dlatego najlepiej mieć kogoś kto będzie nami kierował na miejscu. Jak dostaliście się do Maroka? Zbieramy ekipę i wieziemy motki do Malagi. Stamtąd promem dostajemy się do Maroka gdzie za parę tygodni będę po raz 10 ;). Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now