Skocz do zawartości

Maroko - ,,fstemp''- parę fotek z wycieczki


Kristos1971

Rekomendowane odpowiedzi

19.05.2012.

129x97http://www.breinride.home.pl/moto/images/artyk/kristos11/SAM_1373.jpg[/img]

 

 

 

 

Lubimy zaznaczać i podkreślać upływ czasu.

 W naszym kalendarzu jest pełno ważnych dat, a to rocznica,

a to inna ważna tradycja… Do jednej z tych grup należy obchodzenie urodzin.

 Dwudzieste, trzydzieste, czterdzieste i.t.d…

Ważna sprawa, bo przecież jakiś okres czasu minął, więc warto by było go

 jakoś zamknąć, podsumować.

W moim przypadku było podobnie.

 

 

Grudzień – siedzę w garażu i obserwuję sąsiada, który już drugi tydzień przygotowuje się do urodzin. Co prawda jego święto nadejdzie dopiero w marcu, ale postanowił już się rozgrzewać.

- Przecież czterdzieste urodziny ma się tylko raz w życiu! – często podkreśla.

Codziennie flaszka i kilkanaście piw. Głośne toasty na cześć gospodarza:

- Żeby te kolejne czterdzieści było jeszcze lepsze! – mamroczą zaproszeni goście.

I tak dzień po dniu.

Niepostrzeżenie nastaje marzec. Dla mnie i dla sąsiada to ważny termin. Coraz bliżej tej „magicznej daty”. Po sąsiedzku impreza prawie wcale się nie kończy. A mnie właśnie udało się zakończyć testy i modyfikacje mojego motocykla.

Pewnego czwartkowego popołudnia wyprowadzam przed garaż zapakowany i przygotowany do podróży motor. Zdziwiony sąsiad podchodzi, zostawiając gości i kiełbasę na grillu z pytaniem:

- A ty się gdzie wybierasz?

- Do Maroka… - odpowiadam

- W mordę, jakbym miał kasę też bym pojechał…- mamrocze sąsiad.

- A ile to twoje „świętowanie” do tej pory cię kosztowało? – pytam.

Zastanawia się chwilę, w myślach robiąc rachunki:

- No, jakieś sześć tysi, ale sam rozumiesz… Nie da się inaczej…

Nie rozumiejąc zerwałem z tradycją. Ile ja wydałem? 2.500,00 PLN za dwa tygodnie pobytu i 4.500 tysiąca kilometrów przejechanych po miejscach o jakich kiedyś marzyłem.

Czy było warto?

Sami oceńcie.

 

SAM_1270.jpg

SAM_1277.jpg

 

SAM_1282.jpg

SAM_1288.jpg

SAM_1305.jpg

SAM_1307.jpg

SAM_1309.jpg

SAM_1313.jpg

SAM_1318.jpg

SAM_1319.jpg

SAM_1323.jpg

SAM_1329.jpg

SAM_1343.jpg

SAM_1356.jpg

SAM_1362.jpg

SAM_1364.jpg

SAM_1373.jpg

SAM_1383.jpg

SAM_1389.jpg

SAM_1409.jpg

SAM_1415.jpg

SAM_1432.jpg

SAM_1446.jpg

SAM_1450.jpg

SAM_1456.jpg

SAM_1480.jpg

SAM_1489.jpg

SAM_1520.jpg

SAM_1521.jpg

SAM_1528.jpg

SAM_1531.jpg

SAM_1548.jpg

SAM_1561.jpg

 

SAM_1602.jpg

SAM_1608.jpg

SAM_1610.jpg

 

SAM_1612.jpg

SAM_1634.jpg

SAM_1646.jpg

SAM_1662.jpg

SAM_1667.jpg

SAM_1679.jpg

 

SAM_1682.jpg

SAM_1690.jpg

SAM_1756.jpg

SAM_1772.jpg

SAM_1793.jpg

SAM_1841.jpg

SAM_1861.jpg

SAM_1948.jpg

SAM_1986.jpg

SAM_2063.jpg

SAM_2090.jpg

SAM_2111.jpg

SAM_2147.jpg

SAM_2194.jpg

SAM_2350.jpg

SAM_2354.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękna wyprawa! Liczę, że będzie mi dane zwiedzić czarny kontynent.

 

Mam jedno pytanie, jak udało Ci się zmieścić w 2.5kzł! Brzmi to wręcz nieprawdopodobnie. Jechałeś całą podróż na kołach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dojazd to odrębna kwestia- dotarłem tam w kabinie busa, z motocyklem na lawecie. Koszt 2500zł. to sumarycznie wydatki ,,na miejscu'', czyli paliwo, jedzenie spanie. Wynika to z wrodzonej oszczędności. Jak znajdę więcej czasu wkleję relacje wycieczki do Rumunii, na którą wydałem 900zł., oraz z Włoch do Albanii, za 1200zł. Na marginesie dodam, że planuję razem ze znajomym w okresie od jesieni do wiosny wyjazd do Afryki i jeśli będziesz chętny to jakoś to zepniemy, by finansowo się nie pogrążyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem że dojazd tez jest w tych 2.5kzł - tak super wynik!

 

Jaki azymut obieracie podczas wyprawy. Trasę macie już zaplanowaną?

Dzięki za propozycję! Niestety nie mogę sobie (jeszcze) pozwolić na paromiesięczne wyjazdy... Mimo wszystko będę Wam kibicował i z niecierpliwością czekam na relacje z wyjazdu!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Azymut??? Rano wstajemy i kto pierwszy ruszy ten wyznacza kierunek ;) Po prostu jedziemy na zasadzie- gdzie oczy poniosą. Planowane trasy to mają pociągi i autobusy, jakoś to nie pasuje do luzu urlopowego. Nie nastawiamy się na zwiedzanie spektakularnych atrakcji turystycznych, które już wszyscy widzieli i których fotki są wklejane wszędzie. Nam raczej chodzi o to by sobie pojeździć po ciekawym terenie. Co prawda zawsze mamy kilka punktów, które chcemy zobaczyć (w Albanii- Alpy albańskie i bazę łodzi podwodnych), ale jeśli droga poprowadzi inaczej...

,, Niestety nie mogę sobie (jeszcze) pozwolić na paromiesięczne wyjazdy...''

My też. Staramy się zamknąć w dwóch tygodniach. Maroko zajęło mi 18 dni razem z dojazdem i powrotem( dwa dni tam i dwa dni z powrotem). Na miejscu kręciłem się 14 dni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Kristos, my też planujemy na jesieni (bardziej listopad) jeszcze jeden wypad do Afryki. Może jakoś to połączymy?

Bardziej myślę o zmniejszeniu kosztu samego transportu, bo nie chcę narażać Was na moje specyficzne towarzystwo :)

Daj znać!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Cholerka, patrzę na foty i miałem nadzieję, że taka kwota, to tanie loty + wypożyczenie motocykla na miejscu, tylko marka motocykla jakoś mi nie podchodziła jak na kraj afrykański :-/ Jakby przypadkiem ktoś miał namiar na tanią wypożyczalnię, to bym prosił. Póki co zostaje targanie motocykla busem. Dwa tygodnie na miejscu to myślę takie minimum, żeby nie czuć zbytniego niedosytu - trochę musi go zostać na kolejne zwiedzanie ;-)

Dla tych, co się boją kosztów, ja na ostatnie Maroko wydałem 3800zł bez 5zł. Liczone skrupulatnie grosz do grosza, spisywane na kartce. W kwocie wysyłka motocykla do Fez (1950zł), na miejscu hotel x 3 (w tym 2 razy drogi, 50Eur/pok. 3-os), żarło, loty w dwie strony, taksówki z/do lotniska, lekarstwa kupione tylko i wyłącznie na wyprawę, imprezy na lotniskach (były przesiadki), skok do Rzymu nocą, prezenty dla żony, ogółem wszystko co tylko związane z wyjazdem, bez przygotowania motocykla. Ale było tylko 8 dni jazdy i tylko nieco ponad 2000km, bo śnieg w górach i zlodowaciałe drogi wycięły nam ok 1.5 dnia sprawnej jazdy :huh:

Mam jedno pytanie' date=' jak udało Ci się zmieścić w 2.5kzł! Brzmi to wręcz nieprawdopodobnie. Jechałeś całą podróż na kołach?

[/quote']

Sam dojazd na kołach do Maroka i z powrotem przekroczyłby tą kwotę. Dlatego jedyna tania opcja to wspólny transport.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kristos, Wielki Szacunek dla Ciebie,że realizujesz swoje marzenia. Mając trampka, pojechałeś na Jawie do Maroka? Musisz być pozytywnie zakręconym człowiekiem, Już Cię lubię. Jeśli chodzi o koszty podróży, to rzeczywiście bijesz wszytkich na głowę (możesz się równać z niejakim "youopem" na XT, tak tym z Czeskiego Cieszyna, który był w Mongolii.

Pozdrawiam

Ps. Szkoda że nie ma Cię na żadnym zdjęciu, czasem warto robić takie ujęcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kristos, niestety nie dam rady w tym roku ogarnąć kolejnego wyjazdu.. Za tydzień Kirgizja i Tadżykistan.. Innym razem się odezwę, bo zachodnia Afryka to mój ulubiony rejon na wycieczki :)

 

 

Sent from my iPhone using Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Kochany pamiętniczku.

Szum wiatru był kojący. Stałem spoglądając przed siebie na czerwone skały, oczyma wyobraźni starając się zobaczyć jak wiatr rzeźbił w nich te wspaniałe kształty.

Szum wiatru…

Niezmącony żadnym innym dźwiękiem śpiew wiatru przenikający przestrzeń.

Penie od milionów lat brzmiał tu tak samo.

Niebo po horyzont…

Góry po horyzont…

Obie te przestrzenie jednoczyły się gdzieś bardzo daleko.

Mógłbym trwać tak tu na wieki.

Jedno z moich marzeń się spełniło. Prastare góry Atlas.

Mityczna kraina do której zawsze chciałem dotrzeć i w niej pozostać.

Pozostać?

Niewiele brakuje, a spełni się moje marzenie całkowicie i boleśnie.

Z kontemplacji wyrywa mnie świadomość, że nie bardzo wiem gdzie jestem, z paliwem jest kiepsko, zaraz zapadnie noc, a ja nie mam świateł.

Niespiesznie ruszam w górę w kierunku kolejnej przełęczy.

Po lewej obserwuję potężny żleb wycięty w skale.

Jaka potężna siła mogła tego dokonać?

Znam odpowiedź, jest oczywista – woda.

Wrażenie jest niesamowite.

Kiedyś na tej pustyni musiały z ogromną i niszczycielską siłą płynąć potoki.

Kątem oka dostrzegam sylwetkę. Człowiek z walizką. Na takim odludziu robi to dość dziwne wrażenie.

Na co czeka?

Okolica nie wygląda na taką do której zapuszczają się jakiekolwiek pojazdy. Wygląda to raczej na ścieżkę dla mułów lub pieszych.

On na pewno wie!

Zatrzymuję się próbując nawiązać kontakt.

Mężczyzna jest średniego wzrostu, w wieku zbliżonym do mojego, może trochę młodszy. Uśmiecha się przyjaźnie. Próba kontaktu werbalnego niewiele przynosi. On nie zna żadnego z wymienionych przeze mnie języków, ja zaś francuskiego, którym on próbuje komunikacji ze mną. Podejrzewam, że zna go w podobnym stopniu jak ja, ale te czterdzieści słów, którymi włada, to inne niż opanowane przeze mnie.

Jedno co obaj rozumiemy to słowo: „HOTEL”

- Hotel, no problem. – odpowiada i daje do zrozumienia, że wskaże mi drogę.

Z jego gestykulacji wnoszę, że ma to zrobić z tylnego siedzenia mojego motocykla. Cóż, nie mam innego wyjścia. Przekładam plecak z tyłu na zbiornik, robiąc miejsce, przewodnik siada i ruszamy.

Słońce już zaszło za postrzępionymi szczytami, a jego ostatnie promienie odbite od pokrywających je czap śniegu, coraz słabiej rozświetla otoczenie.

Mój pasażer, pomimo mroku, ani razu nie gubi drogi. W coraz słabszym świetle obserwuję niesamowite kształty łańcuchów otaczających mnie gór. W pewnym momencie przewodnik daje znak, abyśmy się zatrzymali. W mroku przed nami dostrzegam majaczącą sylwetkę jakiegoś małego zabudowania. Podjeżdżam bliżej i gaszę silnik. Przed drzwiami domostwa stoi kobieta wraz z trójką dzieci. - Hotel? – pytam zaniepokojony.

Mój przewodnik zsiada z motoru i w szczerym uśmiechu zaprasza mnie do środka.

- Hotel, no problem. – powtarza.

Jestem trochę zdezorientowany, ale widząc jak wita się ze stojącymi przed drzwiami, już wiem, że zaprasza mnie do swojego domu. Nie bardzo wiem jak się zachować. Nie czuję się zbyt pewnie. Rozglądam się dookoła dzięki światłu księżyca, który wyziera zza szczytów gór i zapoznaję się z sytuacją. Jesteśmy na zboczu jakiejś góry, na którym jest chyba tylko ten budynek łączący w sobie wszystkie funkcje, jakie potrzebne są do życia rodzinie.

- City? – pytam nieśmiało.

- One day zu Fus. – odpowiada kobieta.

Nie jest źle. Okazuje się, że zna troszkę angielskiego, przeplatając go z pewną liczbą znanych sobie wyrazów niemieckich, których akurat chyba nie zna w angielskim. Brzmi to dość komicznie, ale przełamuje lody. Odzyskuję śmiałość i przekraczam próg. Na stole widać przygotowaną kolację, która już na nas czeka. Jestem głodny i szybko zapominam o wszelkich obawach, jakie mnie przed chwilą nurtowały. W narożniku pomieszczenia, gdzie spożywam kolację jest palenisko, coś na kształt kominka, pełniącego funkcję przygotowania pokarmu, jak również ogrzewania. Noce są tu zimne. Gospodarz dorzuca do ognia nowego paliwa, którego zapach roznosi się po pomieszczeniu, czyniąc atmosferę jeszcze bardziej przyjemną i luźną. Dzięki żonie gospodarza udaje nam się coraz lepiej konwersacja. Są bardzo ciekawi, skąd się tutaj wziąłem. Mnie natomiast nurtuje ich historia. Opowiadamy swoje dzieje, na przemian zadając pytania drugiej stronie. Śmiechu przy tym co niemiara. Większość zagadek językowych rozwiązujemy dzięki rozmówkom polsko – arabskim, które wziąłem ze sobą, jak mi się na początku wydawało, niepotrzebnie, a dzięki którym teraz możemy spokojnie „porozmawiać”. Gospodarz ma na imię Hasan i twierdzi, że właśnie tu jest jego centrum wszechświata. Uciekł od cywilizacji razem z rodziną. Może stwierdzenie „od cywilizacji” to za dużo powiedziane, ale na pewno uciekł przed zgiełkiem i pogonią donikąd. Wychodzimy przed dom, a niebo spada nam na głowy. Widok nocnego nieba nad Wysokim Atlasem warty jest złota całego świata. Jeszcze nigdy nie byłem tak daleko, a zarazem tak blisko tego o czym marzyłem od zawsze.

Spokój.

Miliardy gwiazd i spokój niezmącony niczym. Stałem tu na zboczu jednego ze szczytów obserwując majestat i piękno, jakie dano mi podziwiać, kompletnie zagubiony i świadomy swojej nicości w tym bezkresie. Jak ziarnko piasku na pustyni. To, że nie mam paliwa i nie wiem gdzie jestem, stało się kompletnie nieistotne. Z zadumy wyrwała nas żona Hasana, dając do zrozumienia, że pora spać. Można tak godzinami siedzieć i patrzeć w gwiazdy, ale jutro też jest dzień. Ułożyłem się wygodnie na przygotowanym posłaniu i popadłem w zadumę. Jak niewiele człowiekowi potrzeba, aby był szczęśliwy. Bez radia, telewizora, telefonu… tylko najbliżsi i gwiazdy. Zasnąłem z poczuciem wszechogarniającego mnie spokoju.

 

 

201409162714699a789e8c20cd951cbb4100f07fad.JPG2014091624f5c50d8160cfec977671f57eed1ccffc.JPG2014091622bbfad7ef2dfa01af1bb68e0cfb3d6b3d.JPG20140916192de8728c2c7a458b3f28637cce36d49d.JPG2014091617aa11e352b7461d157943b11230f444d9.JPG2014091614007b3aa88abd6fe5d2d532465ccba651.JPG201409161295542519eb7d9729bef2a81230a714bc.JPG20140916095edcf60873b2deeb22aba55f1d79e7bc.JPG2014091607fa4e26d4fbf3d1895638a17dab305720.JPG2014091604df6b1afea468fbc8635412d84dc64294.JPG20140916026c421268df5c7f550dd15970d120c612.JPG20140916597be82bd28d1d615aa6fd28de3151f2a0.JPG20140916578b7df751e738a6568b068c64efb830fa.JPG2014091654d78b2dc2bd3796f867d0faf0ade37d1a.JPG201409165235a7ba7836a57e37d6cf1efc0dc765fc.JPG2014091649433f2b482372973780d238237aa3fcc3.JPG201409164701e661c093e0a37d2ca5df8632276397.JPG2014091645bdb267de8c9a55966e9bcbaa6c095cf7.JPG201409164229decd2fe435759fd9e807004635b4ed.JPG20140916403849b74fae789aad34d8d8dbb7eed76c.JPG20140916389fed827d1b9c46dae888ffc7f8472e41.JPG20140916358ee65fe720d4145f1350b8a01594c07e.JPG2014091633967106616a06889bb3150d2b8a643ce0.JPG20140916303a28005c96cea1db5c7cb8bc6e3e45a7.JPG2014091628740c9d44f73e2216da1bb26c3ff2b4ac.JPG2014091626d8f43454d4d97b69b137418c31e91492.JPG20140916238725e65e0212b44a86f82c7bce8190a8.JPG20140916215552e1ac71177e4068fb318df48fd862.JPG2014091618e01656915e0d14f4207e71b9ceff380c.JPG20140916166b65d95c695664097347cf38038ea28f.JPG2014091613fddceead7ad47ba11b1129afd3453962.JPG2014091610589d36fe0adae9b600355d1c93737796.JPG20140916087cdae140c69945dde080703ea853a09e.JPG20140916056202b6f04effe502d4db64a1b94e72fe.JPG201409160345681a861ab0563cba7723a8b7345fa0.JPG2014091600594111565ba403b06ec84bf88f8d85a8.JPG201409165812b2d3227de38767e45ce6e916b67b95.JPG201409165542ca85184727434c6294625ac5b7f1ce.JPG20140916537bfdb5fa8c877de6c4774cda320ec99b.JPG2014091650d17a51355829f534e3b3b7da96958bae.JPG20140916487a1a42d08e16b69b07839bd707dc72cd.JPG201409164627c52c3d7d3b3564d461cb9f75708e42.JPG2014091643ef6f3db8c14fb1fb3b1da933f97f4f62.JPG20140916412472c15291deacf660deeb3e591efb44.JPG2014091639cbb6209e387e523acffead68973d1347.JPG20140916360574ecd46b49f02c8f0a49289b51980b.JPG20140916341e7e7c201cb996762c03faad70e11b91.JPG2014091632acd6c72cf9c53738c8422ced62dd30e0.JPG2014091629a4161abb262a24ba98ec08968049c416.JPG2014091627289e0083e29183c0ce220f86528201d6.JPG20140916252aea32789625272d1161f97d4e81f322.JPG2014091623bcefb6cc362af7f6afc381d1b4738e7b.JPG20140916203d85fdf650c2dd5f503457ef9b8262ab.JPG20140916189053464ecc6c3ee99bfbde07e880a592.JPG2014091615b202ba4e060ea1f1d068d197a2e8d669.JPG2014091613eb2b63c5c74d61787221a6f2c73665a4.JPG201409161135ce7247eb9f7f638b8364fd65d94c72.JPG201409160697ee685451c8b3b3e5cd271efec63c11.JPG20140916039ccd5519c0e71681138396e3335094aa.JPG2014091601b9fecc7a5e909492486edf8475882613.JPG20140916594088720624be9f8566e5e3cfeb0c5783.JPG2014091656ad4495c22ba5bd78761202f1825df3f8.JPG20140916549b3b9b461ef2e27ea65a809e0c574927.JPG20140916523fe678f6bc86f5ab055299502ee8c66c.JPG2014091649c72df3cc2fffbe97974c6b55c115932f.JPG2014091647a3746a1a213194160a185b66cc90e80d.JPG201409164589c12a2b8409ee9be6bbec4459e1b1cf.JPG2014091643415088ae22e488c57b016c4824c55f87.JPG2014091640ad231f1342c5c347bac4baa56eca4b4c.JPG20140916382ff3eee595544f5297bb40b427ba4cbd.JPG20140916355108a84fd0399342216e16a363bc7b02.JPG2014091631c866eaf263ecfbb8f466809f253a7144.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...
  • 2 weeks later...

W sobotę wróciłem z Maroka. Polecam ten kraj ponieważ jest ciekawy i bardzo zróznocowany pod każdym względem. Co do kosztów to paliwo jest dosyć tanie jak na nasze warunki. Litr kosztuje poniżej 1 euro. Tym razem mielismy z nim problem na głębokim południu. Po prostu nie wszędzie było dostępne. Pozostałe koszty to juz indywidualna sprawa. Nocleg w hotelach na dobrym poziomie kosztuje ok. 20 euro za noc od głowy. Na wyżywienie wystarczy ok 10 euro dziennie. Proponuje zabrac ze soba suchą kiełbasę i puszki. Brak wieprzowiny po kilku dniach zaczyna dokuczać ;). Do tego należy doliczyc prom do Afryki - ok. 100 eruo za moto i kierowcę. Aby zobaczyć wszystkie ciekawe miejsca w Maroku należy przejechać ok. 4000 km po tym kraju. Nie można zapominać o głębokim południu, na które większość podrózników się nie decyduje. Tam dopiero zaczyna się odczuwać klimat zblizony do afrykańskiego. Ja wraz z żoną wydałem na miejscu ok. 3200 zł mieszkając w hotelach i przejeżdzając prawie 4000 km. Zajęło nam to 11 dni. Jak się ogarnę i dojdę do siebie po powrocie z troche cieplejszych klimatrów do zamieszczę relację z wyjazdu ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.